Zabytkowa żniwiarka do koszenia zboża

 

Żniwiarka konna z kosą i grablami była to maszyna, która w okresie żniw służyła do koszenia zboża. Zastąpiła kosę, która stanowiła podstawowe narzędzie wykorzystywane podczas żniw na Kaszubach jeszcze w latach 50. XX wieku.

 

W nielicznych uprzemysłowionych gospodarstwach już na pocz. XX w. używano żniwiarkę listową grasnyr, tą zaś wyparła z kolei żniwiarka apligierka.

 

Żniwiarka w zbiorach muzeum jest produkcji polskiej, używana jeszcze w latach 80. XX w. w gospodarstwie rolnym Augustyna Wanke z Nowego Tuchomia.

 

Pierwsza żniwiarka była maszyną ciągniętą przez konie. Kosiła i odkładała koszone zboże, tak by umożliwić następny pokos bez przejazdu po skoszonych roślinach. Żniwiarka apligierka jest rozbudowana o mechanizm odsuwania skoszonego materiału, w wersjach późniejszych układająca urobek w postaci zbierek gotowych do wykonania snopów.

 

Żniwiarka miała wydajność trzech kosiarzy. Zastosowanie tej maszyny umożliwiło koszenie bez odbierania, nie zastąpiło wiązaczy snopów, lecz przyspieszyło ich prace i uniezależniało pracę maszyny od pracy wiązaczy. Przy dobrej organizacji pracy, kosiarką można było skosić od 0,5 ha do 1 ha dziennie.

 

Żniwa na Kaszubach, to czas urodzaju, święta plonów i obrzędowości osadzonej w porach roku. Okres żniw w tradycji ludowej rozpoczynał się na św. Magdalenę – 22 lipca, a kończył 24 sierpnia. Jednak bardzo często starano się zebrać zboże już przed 15 sierpnia, tak, aby w święto Matki Boskiej Zielnej móc zorganizować święto plonów - dożynki. Sprzyjało temu przysłowie Na Wniebowzięcie pokończone żęcie.

 

Na Kaszubach przestrzegano tradycji przodków. Pierwsze ścięcie zboża odbywało się bardzo uroczyście w dni maryjne tzn. w środę lub sobotę. Gdy przystępowano do ścinania zboża, zawsze rozpoczynał przodownik, zaś ostatni w szeregu, wedle starego obyczaju, powinien kroczyć gospodarz, który ścinał ostatnie kłosy. Gdzieniegdzie pierwszy snop trafiał do chaty, miał on chronić domostwo przed zarazami.

 

Obrzędowość żniwna zaczynała się zwykle od inicjacji młodych kosiarzy. Na niewielkim fragmencie świeżo zżętego zboża, starzy kosiarze ustawiali trójnóg ze strychulców ( strychulec – deszczułka albo wałek do wyrównywania miary zboża lub wygładzania powierzchni cegły w czasie jej formowania) i nakazywali na nim siadać chłopcom, którzy pierwszy raz z kosą stanęli do pracy w żniwa.

 

Naturalnie siedzenie na takim trójnogu było bardzo bolesne, a trwało dość długo, do momentu, gdy jeden ze starszych kosiarzy przyniósł wiadro wody z bliskiego strumienia czy stawu, przy czym celowo przewracał się z wodą ze dwa razy, przedłużając egzamin. Gdy przeniesioną wodą orzeźwił wyzwalanego, ten był już bliski omdlenia.

 

Po tych czynnościach następował egzamin z budowy kosy. Wyzwalany kosiarz musiał wyliczyć wszystkie części kosy jak: : kosa, kosisko, pierścienie, strychułek lub kamień i drewniany garnek z wodą, babka, młotek, klin, rączka, gwóźdź, ucho skórzane.

 

Młody kosiarz, przystrojony w wstążki , wykupiwszy się piwnym poczęstunkiem, mógł wkroczyć w kosiarski szereg.

 

Podczas żniw, żniwiarze organizowali zasadzki na gospodarza, gospodynię, i ich dzieci, w ten sposób, że przewiązywano im przez ramię wstążki z kłosami. Właściciele musieli się wykupić.

 

 

Po skoszeniu zboża i ustawieniu go w rzędy (owies) kopki (żyto) zwożono je wozami drabiniastymi do stodoły. Budując kopy na polu, można było zbudzić oprzepółnicę, życzliwą zjawę żeńskiego rodzaju. Na biało ubrana, zachęcała żniwiarzy do pracy. Budziła ich ze snu po poobiednim wypoczynku, a ukazywała się tylko w samo południe.

 

Ostatni snop zboża zwanym był bękartem i wiązano go z resztek zgrabionego zboża. Szczególnie młode dziewczyny – żniwiarki nie chciały go (nie tylko ze względu na nazwę) wiązać. Z pomocą im przychodziły zamężne kobiety. Dawnie, za związanie ostatniego snopa żniwiarka otrzymywała od gbura miskę mąki i bochen chleba. Snop – „bękart” jechał na samym szczycie ostatniej fury lub niosła go żniwiarka, która go wiązała. Furmana lub żniwiarkę a także ostatnie osoby schodzące z pola oblewano wodą. Na koniec żniw wyprawiano bęks - bãks. Gospodynie miały wówczas przygotowany specjalny poczęstunek.

 

Tam, gdzie òżniwinënie przewidywały zabawy z „bękartem”, obrzęd kończył się koziołkiem i wieńcem. Ostatni pokos na polu nazywano „kozą’’. Koziołka wykonywano z ostatnich kłosów uwitych w pęczki i razem z wieńcem, wręczano gospodarzowi. Obyczaj nakazywał, aby koziołka postawić na stole, zaś wieniec powiesić u sufitu izby, w której musiało się przy tej okazji odbyć nowe wykupne. Naturalnie była to tylko przygrywka do późniejszych dożynek, zwanych też na Kaszubach „wieńcowym’’ zaś dalej na południu Pomorza – „okrężnym”.

 

Istniał zwyczaj (Puzdrowo) podrzucania w górę dziewczyn, które po raz pierwszy grabiły zboże, w zamian za co musiały się wykupić. Natomiast kosiarz kończący koszenie plótł krutkã na kosę.

 

Przygotowanie stodoły na przyjęcie świeżego zboża było niegdyś wielkim rytuałem. Wymiatano ją do czysta, a potem układano liście klonowe, które miały chronić przed złem. Oprócz tego gospodyni miała za zadanie całą stodołę wykropić wodą święconą. Pierwszą furę zboża witał sam gospodarz w odświętnym ubraniu. Gdy fura wjechała do stodoły, pierwsze cztery snopki zdejmował z niej osobiście gospodarz, układając je na znak krzyża. Pod nie układano wianuszek poświęcony, a wykonany z ziół i kłosów zbóż.

 

Po zakończeniu prac żniwnych odbywały się dożynki. Dawniej wieniec wykonywano z ostatniego zżętego zboża. Pierwotnie wieniec wykonany był jako korona na głowę. Z biegiem czasu rozrósł się do obecnych rozmiarów. Przystrajano go kwiatami polnymi, ziołami, lnem, konopiami, sitowiem, leszczyną. Zwieńczał go gołąb z ziaren dyni. Kształt wieńca miał także swoją symbolikę. Koło był początkiem i końcem, zamknięciem, pełnią. Przy tym śpiewano pieśń: Plon niesiemy, plon, w gospodarza dom.

 

Dożynki rozpoczynały się paradnym przejściem wraz z wieńcem do kościoła. Potem następowała zabawa, śpiew i tańce.

 

Ukształtowanie na Pomorzu gospodarki folwarcznej spowodowało, że chłopi małorolni byli najmowani do dworu, do prac żniwnych. Zwyczaje dożynkowe były bardzo podobne z tą różnicą, że odbywały się w folwarku. Fury zboża zwożono do stodoły. Ostatnia nazywała się baba, która uroczyście objeżdżała wokół dwór. Następnie furman szybko umykał do stodoły, aby uniknąć polania wodą przez parobków. Dożynki po nabożeństwie w kościele kontynuowano u właścicieli folwarku. Gromada żeńców i pomocnic udawała się do dworu, by złożyć wieniec właścicielowi i wziąć udział w zabawie z tej okazji. Na przedzie szli muzykanci, następnie przodownicy, dziewki i kobiety, na końcu mężczyźni. Śpiewano:

 

Przed dworem kaczki w błocie, Jaśnie pani w szczerym złocie! Niesiemy plon, wielmożym w dom!

 

Żniwny dar przechowywano starannie, ponieważ ziarna z jego kłosów używano do siewu, aby w ten sposób podkreślić ciągłość cyklu wegetacyjnego.

 

Ciekawy opis dożynek można odnaleźć w dziele Oskara Kolberga. W tomie Pomorze przedstawia święto plonów w majątku w Waplewie.

 

Jeden wieniec z żyta, drugi z pszenicy. Astry czerwone etc. Przynosi dwa wieńce dwóch mężczyzn kośników – oddają z rąk do rąk, kłaniając się do kolan (idą do dworu i do komisarza z drugimi wieńcami). Gdy odchodzą, wtedy inni parobcy, zaczajeni w różnych punktach domów lub krzaków, odchodzące kobiety oblewają wodą z kubłów – a te uciekają przed tą kąpielą z zasadzki we wszystkich kierunkach, co powszechną budzi radość i śmiechy. Po tym sprawia się im okrężne, dając wódkę, piwo, muzykę itd., a oni tańczą (na śpichrzu) przez noc całą”. W dziele tym jest także zawarta pieśń z Wejherowa „Plon niesiemy, plon, plon, naszemu panu w dom”. To tylko jedna z wielu pieśni śpiewanych w tym okresie. Jak podaje Izydor Gulgowski orszak dożynkowy na Kaszubach szedł z pieśnią na ustach Kto się w opiekę podda Panu swemu. Na północy regionu znana była przyśpiewka Wyrosła byliczka na odłogu, Dożęlim pszeniczki, chwała Bogu.

 


Dziś dożynki są świętem dobrze wypełnionego obowiązku. Przybrały one inny charakter, a współczesne wieńce dożynkowe niejednokrotnie są niezwykłymi dziełami sztuki ludowych twórców, mających wiele oryginalnych pomysłów na ich tworzenie. Niosą ze sobą najważniejsze przesłanie, podziękowanie za ukończenie prac polowych i plony.

 

W Muzeum Kaszubskim znajdują się także inne muzealia związane z pracą żniwną. Jest to kosa z grabiami, którą używano przy ścinaniu owsa, młockarnia ręczna, młockarnia elektryczna, śrutownik, sierp, wialnia do zboża.

 

 

 

 

 

 

 

Źródło:

 

Błaszkowski W., Struktura etniczna i folklor kaszubski. Materiały do monografii turystyczno-gospodarczej województwa gdańskiego, z.3, Gdańsk 1960

 

Kolberg O., Dzieła wszystkie, Pomorze oraz Aleksander Hilferding Ostatki Słowian na południowym Brzegu Bałtyckiego Morza, t.39, Wrocław – Poznań,

 

Landowski R., Dawnych obyczajów rok cały. Między wiarą, tradycją i obrzędem, Pelplin 2000

 

Lorentz F., Fischer A., Lehr-Spławiński T., Kaszubi kultura ludowa i język, Toruń 1934

 

Stelmachowska B., Rok obrzędowy na Pomorzu, Toruń 1933

 

Treder J., Kaszubi wierzenia i twórczość. Ze słownika Sychty, Gdańsk 2000