Na polskich terenach znajdowało się 167 miejsc, w których często, wielokrotnie, siły niemieckiej policji, SS i  Selbstschutzu dokonywały zbiorowych mordów na obywatelach państwa polskiego. Z tego najwięcej, bo aż 69, w Okręgu Gdańsk-Prusy Zachodnie, w skład którego wchodził powiat kartuski. W ostatnim czasie w wyniku prowadzonych badań naukowych pojawiło się nowe pojęcie historyczne: Zbrodnia Pomorska 1939. Termin ten został stworzony w celu całościowego określenia eksterminacji ludności cywilnej w ponad 400 miejscowościach przedwojennego województwa pomorskiego, w tym w powiecie kartuskim.  Każdego roku mieszkańcy, kombatanci, nauczyciele, uczniowie  i władze samorządowe Kartuz upamiętniają kolejną rocznicę wybuchu II wojny światowej i Dzień Weterana Walk o Niepodległość na  Kaliskach -  miejscu stracenia i pomordowania mieszkańców powiatu kartuskiego.

Tak zwana „krwawa jesień”, trwała od września 1939 roku do stycznia 1940 roku.

Specjalne grupy policji i bezpieczeństwa w oparciu o listy proskrypcyjne przygotowane przed wojną rozstrzeliwały polską inteligencję, aktywistów politycznych, społecznych, świat kultury, duchowieństwo itp. Częstym miejscem dokonywania egzekucji były kaszubskie lasy: okolice Piaśnicy, Kalisk, Borowa, Szadego Buku w pobliżu Egiertowa czy też Kartuz (np. przy drodze na Kościerzynę). Masowe aresztowania nastąpiły już na początku września 1939 r. Objęły 4 tys. mieszkańców Kartuz i powiatu kartuskiego. Jako pierwszych ujęto dwudziestu członków Polskiego Związku Zachodniego, których wskazali Niemcy z miejscowego Selbstschutzu[1].

Pierwsza publiczna egzekucja w Kartuzach została wykonana przez gestapowców na sześciu osobach 14 września 1939 roku w lasku w pobliżu Wzgórza Wolności.  Zginęli z rąk oprawców: Leon Cichosz, Robert Gransicki, Nikodem Klucz (naczelnik stacji PKP), Leon Litwin, Jan Majewski (pracownik sądu), Paweł Nacel.

Wyroki na bezbronnych ludziach wykonywały niemieckie, paramilitarne oddziały samoobrony Selbstschutz. Ludzie z tych bojówek dobrze znali swoich przedwojennych sąsiadów, często wykorzystywali swoją nową władzę do uregulowania porachunków z Polakami. Obok obozu w Stutthofie największym miejscem zbrodni hitlerowskiej stał się Las Piaśnicki położony miedzy Wejherowem a Krokową, w którym są groby kilkunastu tysięcy Kaszubów i Polaków z północnej części tej ziemi. W powiecie kartuskim największym miejscem kaźni stał się las kaliski koło Kartuz.   27  października 1939 roku, Niemcy rozstrzelali tam 136 mieszkańców ziemi kartuskiej, w tym 82 przywiezionych z więzienia w Kartuzach[2]. Stracono wówczas:

 Feliksa Wieczorka, drogerzystę

Augustyna Zaworskiego,

Wojciecha Petka,

Roberta Plichtę,

Ks. Aleksego Gburka wikariusza ze Stężycy,

Jana Bielińskiego, właściciela Gazety Kartuskiej,

Leona Bukowskiego, nauczyciela,

Bernarda Driwę,

Jana Hoppa,

Józefa Jankowskiego,

Brunona Jelińskiego,,

Józefa Konkol z Sianowa,

Jana Klecha z Skrzeszewa

Józefa Klecha z Skrzeszewa

Franciszka Kuhn, nauczyciela z Cieszenia,

Jan Kleina z Egiertowa

Walerian Lis z Podjaz

Markowskiego,  Sławki

Roberta Magielskiego z Kameli,

Jan Pacholczyka, Jamno

Alberta Petkę, Kamela

Wojciecha Pettkę, Kamela

Roberta Plichta, Kamela

Ambrożego Potrykus, Goręczyno

Podlaszk, Połęczyno

Antoni Reiter, Borzestowo

Schwartz, Sarni Dwór

Schmidt, fryzjer z Klukowa

Otto Schubert, z Firogi lub z Klukowa

Józef Sienkiewicz, właściciel restauracji, Kartuzy

Rudolf Józef Treder, Gowidlino

Franciszek Węsiora z Połęczyna

Józef Witosławski, nauczyciel z Kartuz

Augustyn Zaworski z Kameli

Józef Zienkiewicz z Kameli

Wykaz osób – ofiar zbrodni hitlerowskich  w lesie kaliskim jest nie pełny.  

Przebiegiem tej egzekucji kierował landrat Herbert Busch oraz generał SS i policji z Gdańska Richard Hildebrandt. W mordzie tym udział wzięli także esesmani z Grzybna i Kobysewa.

25 listopada Niemcy dokonali kolejnej  masowej  egzekucji,  w lasach kaliskich,  w której zginęło najwięcej księży z  powiatu kartuskiego:

Ks. Bernard Szuta kuratus z Brodnicy Górnej,

Ks. Bernard Gołomski proboszcz z Żukowa

Ks. Franciszek Antoni  Bork proboszcz  z Pomieczyna

Ks. Ludwik Rosiak wikariusz z Chmielna

Ks. Sylwester Frost proboszcz Parchowa

Ks Maksymilian Krzewiński proboszcz z Gowidlina

Ks. Tadeusz Zapałowski proboszcz z Sulęczyna

Ks. Wacław Kuca wikariusz z Goręczyna

Jan Zaremba,

Stefan Skoracki, lub Stefan Skonecki

Jan Cyganek

Jan Dzięcioł

Feliks Drążkowski, 

Franciszek Kuczkowski,

Czesław Ćwikliński

Stefan Dąbrowski

Józef Janowski

Maksymilian Litewski

Antoni Ritter

Józef Renachowski

Władysław Jakusz Gostomski (rodzina księdza Jakusza Gostomskiego wieloletniego proboszcza parafii Chwaszczyno),

Antoni Reiter

Nie należy zapominać, że wiele Kaszubów ginęło w bardziej odległych regionach kraju, w tym w różnego rodzaju obozach.

Jednym z nich był obóz dla internowanych w Borowie. Założono go w Kartuzach, tuż po zajęciu miasta przez 207 dywizję Wermachtu gen. Karla von Thiedemana 4 września 1939 roku. Mieścił się w budynkach przy ul. Przy Wodociągach. Umieszczono w nich osoby cywilne i wojskowe z Kartuz i okolic. Obóz przemieszczono do Borowa między 15 a 20 września. Ulokowano go w byłym obozie Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego, nazywanego „Stanicą Harcerską” a następnie rozbudowano o kolejne baraki, ogrodzenie i punkty obserwacyjne dla strażników.  Los, jaki czekał osadzonych był różnorodny. W związku z tym, że większość z nich stanowili polscy wojskowi, pracownicy policji i służb granicznych poddawano ich przesłuchiwaniom, które prowadziła Abwehra, policja bezpieczeństwa i Selbstschutz. Więźniów zmuszano także do pracy w okolicznych gospodarstwach. Decyzją władz placówki internowane osoby były zwalniane, zabijane lub przekierowywane do innych obozów, między innymi w Stutthofie, czy też do Dzierżążna, gdzie ostatecznie przeniesiono obóz z Borowa. We wrześniu 1939r. utworzono także nadzorowany przez Wermacht obóz przejściowy przeznaczony dla jeńców wojennych w Garczynie. Mieścił się w byłym obozie Przysposobienia Wojskowego i Związku Harcerstwa Polskiego.  Jak sama nazwa wskazuje, przetrzymywano w nim jeńców wojennych oraz ponadto byłych członków Przysposobienia Wojskowego. Obóz funkcjonował do końca września. Wtedy część jeńców rozlokowano w innych placówkach, część wywieziono do pracy, a część zwolniono[3]. Największym obozem tego typu na Pomorzu był Stutthof, od 7 stycznia 1942 roku funkcjonujący już, jako obóz koncentracyjny. Utworzono go już 2 września 1939 roku, a do jego rozbudowy zmuszono pierwszych więźniów. Należeli do nich mieszkańcy Pomorza Gdańskiego, w tym Kaszubi, aresztowani w nocy z 31 sierpnia na 1 września 1939 roku [4]. Do obozu trafiali Kaszubi walczący w ruchu oporu, duchowni, a od 1942r. także Ci, którzy odmówili wpisu na Niemiecką Listę Narodowościową

 

 

[1] M.Wardzyńska, Był rok 1939. Operacja niemieckiej policji bezpieczeństwa w Polsce. Warszawa 2009, s. 107

[2] Ostrożnie rzecz biorąc, szacuje się że na Pomorzu zginęło w okresie 1939 – 1940 r. 30 tysięcy ludzi. Dane te były wielokrotnie weryfikowane. Dla porównania: w tym samym czasie w Wielkopolsce zginęło 10 tysięcy ludzi, na Śląsku – 1500 osób, na terenie północnego Mazowsza – 1000.  Według profesora Bogdana Chrzanowskiego największe straty ludzkie w tym okresie poniosło Pomorze.

[3] Informacje o obozie w Borowie zaczerpnięto z pozycji:. Stutthof. Hitlerowski obóz koncentracyjny,  red. Michalak W., Szafrańska E., Warszawa 1988, s.59-61, 67.

[4] Śladami Żydowskimi po Kaszubach, s. 390