Barbara Kąkol

 Stanisław Estkowski, naczelnik Poczty Polskiej w Kartuzach – ofiara pomorskiej „krwawej jesieni” 1939 r.

 

W październiku 2021 r. minie   82. rocznica śmierci Stanisława Estkowskiego, naczelnika Poczty Polskiej w Kartuzach. Jest on jedną z wielu ofiar szalejącego terroru i eksterminacji społeczeństwa polskiego w  pierwszych dniach  września 1939 r..

O historii lat okupacyjnych wiemy dużo. Wciąż jednak nie znamy losów wielu osób, które zginęły w czasie II wojny światowej. Jedną z nich jest  Stanisław Estkowski. Być może przyczyn śmierci naczelnika poczty  należy upatrywać w tym, że urzędnicy pocztowi byli polską elitą, którą należy wyeliminować. W okresie międzywojennym Poczta wyróżniała się także szczególnym etosem służby. Jej pracowników cechowała troska o losy ojczyzny. To przecież pocztowcy jako jedni z pierwszych podjęli walkę z najeźdźcą. Ponadto zgodnie z rozporządzeniem Prezydenta Rzeczypospolitej z dnia 22 marca 1928 r., pracownicy placówek pocztowo-telegraficznych, mieli być na wypadek wybuchu wojny, zmilitaryzowani i podporządkowani dowództwom jednostek wojskowych[1].

Stanisław Estkowski urodził się 10 grudnia 1892 roku w Łążku, w powiecie świeckim (niem. Lonsk). Był synem Jana Nepomucena Estkowskiego i Julianny z domu Skwierawskiej z Wiela[2]. Ojciec Stanisława zajmował się  rymarstwem.  Stanisław Estkowski od 1899 do 1911 r. mieszkał w Lipach w powiecie kościerskim[3]. Wynika z tego, że Estkowscy przeprowadzili się w rodzinne strony Pauliny.  Do elementarnej szkoły podstawowej uczęszczał w Lipach i Zblewie (powiat starogardzki). Po ukończeniu szkoły w 1906 r.,  przed dwa lata przebywał w domu rodzicielskim. Pragnąc zostać kupcem,  rozpoczął naukę w trzyletniej szkole  ludowej  w Chełmnie.  Podjął pracę jako dysponent w jednej z firm kupieckich w Grudziądzu. Po wybuchu I wojny światowej -  25 września 1914 r. został wcielony do armii niemieckiej. Walczył na froncie zachodnim i wschodnim. Był trzy razy ranny. Od 1 stycznia 1919 r. do 6 maja 1919 r. przebywał w szpitalu i kadrze formacji, z której został zwolniony[4].  Wrócił w rodzinne strony.  15 lutego 1920 r. podjął  pracę  jako siła pomocnicza w urzędzie pocztowym w Grudziądzu, który podlegał Dyrekcji Poczt i Telegrafów w Gdańsku[5]. Dlatego też korespondencja Stanisława Estkowskiego kierowana jest do tej dyrekcji. 

  3 listopada 1920 r. zawarł związek małżeński z  Pauliną  Domachowską[6].  Mieli dwoje dzieci, syna Stanisława i córkę Stefanię. Z dokumentów wynika, że były to bliźnięta - oboje przyszli na świat 25 września 1921 r.[7].  

Estkowski, fakt poślubienia Pauliny  zgłosił do Dyrekcji Poczt i Telegrafów w Gdańsku, gdyż   przepisy pocztowe ograniczały  zawieranie związków małżeńskich.  Zapis ten  szczególnie dotyczył kobiet i nieetatowych męskich sił pomocniczych[8]. Zawarcie małżeństwa groziło  nawet utratą pracy.  4 maja 1921 r. w piśmie do Dyrekcji wyjaśniał powód swojej decyzji:

Odnośnie Okólnika Nr ° I/236 z 9 kwietnia 1921 r. w sprawie zawarcia mego związku małżeńskiego oświadczam, że mając kilka lat narzeczoną, a będąc chorym na katar żołądka bez opieki domowej mając lat 28, i ze względów materialnych z konieczności ożeniłem się 3 listopada 1920 r. zawiadamiając o tym miejscowy urząd pocztowy, który mi w tym celu udzielił trzydniowego urlopu. Dalej nadmieniam, że posiadając wstępny egzamin złożony z dobrym wynikiem, prawie roczną praktykę pocztową na mocy rozporządzenia Ministerstwa  spodziewałem się upragnionej nominacji asystenta i na tej podstawie ożeniłem się[9].

Prośbę Estkowskiego poparł kierownik referatu urzędu pocztowego w Grudziądzu, dając do zrozumienia, że zwolnienie siły pomocniczej   spowoduje osłabienie urzędu. Najwyraźniej Dyrekcja przychyliła się do tych próśb, gdyż            24 września 1921 r. Stanisław Estkowski został zaprzysiężony na urzędnika poczty w Grudziądzu[10].

Należy nadmienić, że po odzyskaniu niepodległości w 1918 r., pocztowcy stali się również funkcjonariuszami państwowymi, których powoływano do służby pocztowej po złożeniu przysięgi na równi z żołnierzami zawodowymi i  pracownikami administracji państwowej.   W 1922 r. Stanisław  zapisał się na  kurs pocztowy, który kończył się egzaminem  pocztowo-telegraficznym w Dyrekcji Poczt i Telegrafów w Bydgoszczy. Ukończył go z  wynikiem  dobrym. Dzięki temu zyskał  awans na upragnionego asystenta pocztowego. Szybko piął się po szczeblach kariery pocztowej. W 1923 r. został sekretarzem pocztowym.

W ramach okręgów dyrekcyjnych organizowana była sieć urzędów i agencji oraz pośrednictw pocztowych. Urzędy stanowiły podstawę sieci placówek pocztowych. Były one podzielone na sześć klas. Klasyfikacja urzędów była uzależniona od zakresu świadczonych usług, rozmiarów eksploatacji, wielkości wpływów za usługi, roli danej placówki w sieci pocztowej, a także od wielkości obsługiwanego ośrodka. Wynikała również z konieczności dostosowania poszczególnych placówek do rozmiarów i natężenia wykonywanych czynności usługowych poczty. W zależności od rodzaju wykonywanych usług dokonano podziału urzędów na: urząd pocztowy, urząd telegraficzny, urząd telefoniczny oraz urząd pocztowo–telegraficzny.

Stanisław Estkowski 1 marca 1924 r. został przeniesiony  do urzędu pocztowego w Lubiczu (obecnie powiat toruński). Pełnił tam,  przez  sześć lat, funkcję naczelnika urzędu pocztowego IV kl.. Na jego prośbę został dopuszczony do konkursu na stanowisko naczelnika poczty w Kartuzach.

29 stycznia 1930 r. został mianowany naczelnikiem tego urzędu[11].  W opinii inspektora L. Pleśniaka

Naczelnik up III kl. Kartuzy Stanisław Estkowski jest urzędnikiem pilnym, dość zdolnym, - ……..[12] służbowych – organizacji i administracji urzędem kieruje dość dobrze,- obowiązki swoje na stanowisku naczelnika up. wykonuje bez zarzutu.  Do podwładnego …..[13] i publiczności odnosi się poprawnie.  Zachowanie się jego  poza służbą jest również bez zarzutu.  Do egzaminu  na stanowisko kierownicze (…) jest dobrze przygotowany i zasługuje na uwzględnienie prośby o dopuszczenie go do tegoż egzaminu[14].

 

Dyrekcja Poczt i Telegrafów w Bydgoszczy ponownie mianowała Estkowskiego z dniem 28 kwietnia 1932 r. naczelnikiem urzędu pocztowego w Kartuzach  III kl..  Tym samym informowała, iż przejście do wyższego stopnia służbowego, to jest  nadanie kierownictwa  oddziału urzędu II. kl. uzależnia się od złożenia  z pomyślnym wynikiem egzaminu. Trzeba wyjaśnić, że w ramach rozwoju poczty zwrócono  uwagę na odpowiednie przygotowanie pracowników do pracy. Stąd w 1925 r. wprowadzono egzaminy na stanowiska I, II i III kategorii. W 1927 r. ustalono egzaminy, które dawały możliwość zwiększenia wyposażenia.

25 stycznia 1933 r.  Stanisław Estkowski zdał egzamin na stanowisko kierownicze i kontrolne przed Komisją Egzaminacyjną przy Ministerstwie Poczt i Telegrafów.

Stanisław Estkowski był aktywny politycznie. W 1933 r. kandydował z list   Narodowego Bloku Społeczno-Gospodarczego (BBWR)  do Rady Miejskiej w Kartuzach[15].  BBWR - ugrupowanie prorządowe - uzyskała w Kartuzach 51,7% zdobywając 8 mandatów.  Czy Estkowski został radnym? W radzie zasiadło trzech urzędników.

Stanisław Estkowski przeszedł także specjalne wyszkolenie wojskowe techniczne, kurs radiotelegraficzny i łączności.    W celu przygotowania do obsługi łączności wojskowej pracowników cywilnych Poczty Polskiej Telegrafu i Telefonu  powołano w 1935 r. Pocztowe Przysposobienie Wojskowe. Obok zajęć szkoleniowych zarządy okręgowe Pocztowego Przysposobienia Wojskowego oraz  większych placówek pocztowych prowadziły działalność sportową, oświatową i kulturalną[16]

Estkowski wiadomo, że organizował na terenie powiatu kartuskiego ćwiczenia  wojskowe. 6 maja 1934 r. naczelnik wraz z podległymi mu pocztowcami wymaszerowali rano z Kartuz do Ręboszewa, gdzie kształcili się w zakresie obrony. Ponieważ była to niedziela, fakt ten oburzył redakcję pisma religijnego Pielgrzym, która stwierdziła, że pocztowcy nie mogli uczestniczyć we mszy świętej, gdyż w Ręboszewie nie ma kościoła[17]

Poza szkoleniem pocztowców naczelnik  organizował dla pracowników poczty i ich rodzin  spotkania wigilijne. Cieszyły się one ogromną sympatią wśród jego współpracowników. Teresa Śliwińska-Zarucka, córka zastępcy naczelnika Hieronima Śliwińskiego[18], wspominała na łamach Gazety Kartuskiej, że ojciec bardzo je lubił. Pocztowcy na tę okoliczność zebrali się w budynku telekomunikacji (nie istniejącym już dzisiaj), który znajdował się w miejscu obecnego Urzędu Miejskiego w Kartuzach. Były tam biura i mieszkania pocztowców. Między innymi mieszkali tam Buchholzowie. Spotkanie utrwalone zostało na fotografii[19].

11 maja 1938 r. został odznaczony Brązowym Medalem za Długoletnią Służbę[20].

14 września 1938 r. nadano Stanisławowi Estkowskiemu Srebrny Krzyż Zasługi po raz pierwszy za zasługi na polu podniesienia stanu sanitarno-porządkowego. Dekret podpisał prezes Rady Ministrów Felicjan Sławoj-Składkowski[21].

 Najbardziej intrygujący fragment w odniesieniu do Estkowskiego znaleźć można u Stefana Lewandowskiego i Piotra Matusaka w publikacji Pocztowcy i łącznościowcy w walce z okupantem hitlerowskim 1939 - 1945:

Hitlerowskie organizacje usiłowały również wykorzystać do celów wywiadowczych polskie środki łączności, przekazując zaszyfrowane telegramy oraz prowadziły zakodowane rozmowy telefoniczne. W tym procederze starali się im przeszkodzić doręczyciele, naczelnicy, ekspedienci i telegrafiści.  W dekonspirowaniu hitlerowskich siatek wywiadowczych wyróżniali się: doręczyciel Franciszek Wierzba z Tucholi, naczelnik Jan Ochocki z Działdowa, inżynier Marian Gociner z Bydgoszczy, monter Bolesław Doman z Aleksandrowa Kujawskiego, pocztylion Konrad Mlodzik z Chełmna, Franciszek Gutkowski - naczelnik z Chojnic, asystent Florian Barylslo z Gdyni i Stanisław Estkowski - naczelnik poczty w Kartuzach. Większość z nich poległa lub została zamordowana przez Niemców w czasie okupacji[22].

Z drugiej strony, władze polskie pokładały duże nadzieje w łączności pocztowej. Dekret z 1939 r. o współpracy resortu Ministerstwa Poczt i Telegrafów  z Ministerstwem Spraw Wojskowych dawał Dowództwu Łączności uprawnienia do zainstalowania urządzeń pocztowych i pozyskania do ich obsługi między innymi pracowników poczty.  Niestety Ministerstwo Poczt i Telegrafów nie zdążyło  w odpowiednim czasie wydać zarządzeń wykonawczych wynikających z rozporządzenia Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej o mobilizacji powszechnej. Mimo to większość pracowników poczty nie uległa panice ewakuacyjnej i pozostała na miejscu, prawdopodobnie także Stanisław Estkowski. Niemcy zajęli Kartuzy już 4 września. Trzeba pamiętać, że w czasie wojny system łączności wojskowej zawiódł, natomiast cywilna łączność telefoniczna funkcjonowała niemal w każdym mieście do chwili kapitulacji.

W wspomnieniach Stanisławy Grajczyk zamieszkałej przed wojną w Pałubinie  (gmina Stara Kiszewa, pogranicze kaszubsko-kociewskie) odnajdujemy kilka ważnych informacji nie tyle o Stanisławie  Estkowskim co o jego żonie i dzieciach. Matka Stanisławy Grajczyk była siostrą Stanisława Estkowskiego. Prowadziła wraz z mężem sklep w Pałubinie. W czasie drugiej wojny światowej Grajczykowie byli jednymi z pierwszych, których wywłaszczono z  własnego domu. Zabrano im dom, sklep, a  także cały inwentarz żywy; konia, dziesięć świń i trzy krowy. Mogli zamieszkać w innym skromniejszym mieszkaniu.   Paulina, żona naczelnika wraz z dwójką dzieci w wieku 17[23] lat na początku wojny przebywała u krewnych. Problemy aprowizacyjne,  brak środków do życia spowodowały, że Estkowska była w bardzo trudnej sytuacji życiowej. Grajczykowie, na ile tylko mogli,  pomagali swoim krewnym. Stanisława Grajczyk wraca pamięcią do tych strasznych dni:

Ile to z początku pozabijali! Mojej mamy brat był naczelnikiem poczty w Kartuzach i miał takie jeszcze mniejsze poczty na wioskach pod sobą (…) jego żona miała dwoje dzieci, takich równiaków jak my. Wprost jeść nie mieli co. Jak my z początku świniaka zabilim, to skwarki mama posyłała im, to się cieszyli, że mieli coś do okraszenia (…)[24].

 Grajczykowie przeprowadzili się pod Strzelki. Niestety nic nie wiemy o dalszych losach Pauliny i dwójki dzieci Estkowskich. Należy przypuszczać, że w pierwszych dniach września 1939 r.  rodzina naczelnika Poczty Polskiej w Kartuzach została ewakuowana lub sama na własną rękę opuściła Kartuzy.

Stanisław Estkowski raczej pozostał w Kartuzach.  W czasie mobilizacji ogłoszonej 31 sierpnia 1939 r. pocztowców rezerwistów przydzielano do poszczególnych jednostek operacyjnych Wojska Polskiego.  Ze względu na fachowe przygotowanie i patriotyczne zaangażowanie pocztowcy odegrali szczególną rolę w początkowym okresie okupacji, wypracowując formy łączności. Byli traktowani niezwykle poważnie, gdyż w przededniu II wojny światowej w polskich planach strategicznych coraz większą rolę zaczęła odgrywać łączność jako ważny czynnik koordynacji działań wojskowych.

 Po zajęciu Kartuz przez wojsko niemieckie, Estkowski mógł także, tak jak  prezydent   Bydgoszczy, Leon Barciszewski, ewakuować się a potem powrócić, kiedy dowiedział się o podłych oszczerstwach rzucanych w kierunku jego  osoby.  Niemcy zarzucili mu, podobnie jak Barciszewskiemu,   malwersacje finansowe i kradzież mienia. Barciszewski jako człowiek nadzwyczaj uczciwy, mimo ostrzeżeń przyjaciół wrócił do Bydgoszczy chcąc oczyścić się z podejrzeń. Został aresztowany przez gestapo po zaledwie kilku godzinach od pojawienia się w mieście. Estkowskiego  Niemcy zatrzymali  w pierwszych dniach września  1939 r.. 

Wydaje się jednak mało prawdopodobne, aby Estkowski opuścił miasto.  Pozostał na posterunku do końca. Angażował się w obronę chociażby poprzez swoje członkostwo  w  Powiatowym Komitecie Pożyczki Obrony Przeciwlotniczej w Kartuzach[25].

Wysoko cenił honor osobisty, honor urzędnika państwowego, a zwłaszcza obowiązek społecznej powinności. Wszak ciążyły na nim ważne zadania, obrona Polski. Zresztą w dniu 28 maja 1939 r.   delegaci na zjazd Pocztowego Przysposobienia Wojskowego, w imieniu wszystkich członków (52.000) deklarowali, iż całe swoje życie podporządkują sprawom ogólnonarodowym[26].

Prawdziwym powodem aresztowania Estkowskiego   była jego patriotyczna postawa, działalność społeczno-polityczna  a przede wszystkim skuteczność w rozszyfrowywaniu niemieckich telegramów[27].   Już w 1937 r. pracownicy poczty na Pomorzu wielokrotnie sygnalizowali władzom polskim o nasilających się próbach prowokacji wrogiej niemieckiej propagandy.  Pocztowcy na pograniczu polsko-niemieckim niszczyli przesyłki zawierające wydawnictwa hitlerowskie, niejednokrotnie zapraszające do wstępowania do organizacji paramilitarnych[28]. Jak groźne były to organizacje pokazał wrzesień 1939 r. Na Kaszubach w pierwszych miesiącach niemieckiej okupacji, organizacja paramilitarna Selbstschutz aktywnie uczestniczyła w działaniach eksterminacyjnych wymierzonych w polską inteligencję. Członkowie tej organizacji byli dla Polaków szczególnie niebezpieczni ze względu na doskonałą znajomość lokalnych stosunków i uwarunkowań społecznych. Ponadto działając w szeregach Selbstschutzu, mogli uregulować wiele zadawnionych sąsiedzkich sporów i porachunków, jak również zagarnąć mienie należące do aresztowanych i mordowanych Polaków. Już z początkiem września 1939 r. w Kartuzach rozpoczęły się masowe aresztowania. Jako pierwszych ujęto dwudziestu członków Polskiego Związku Zachodniego, których wskazali Niemcy z miejscowego Selbstschutzu[29].

Pierwsza publiczna egzekucja w Kartuzach została wykonana przez gestapowców na sześciu osobach 14 września 1939 roku w lasku w pobliżu Wzgórza Wolności.  Zginęli z rąk oprawców: Leon Cichosz, Robert Gransicki, Nikodem Klucz (naczelnik stacji PKP), Leon Litwin, Jan Majewski (pracownik sądu), Paweł Nacel i niektóre źródła podają Stanisława Estkowskiego[30] -  jest to  błąd.

 

Stanisław Estkowski z początkiem września 1939 r. został aresztowany przez gestapo w Kartuzach[31]. W pamiętniku Anny Dziewiątkowskiej odnajdujemy informację o naczelniku poczty, który wraz z nią i innymi  przebywał  w więzieniu w Kartuzach.  Wspomina:

Już tej niedzieli  (8 – 10 września) zaczęły się aresztowania. Mogliśmy to dobrze obserwować, bo niedaleko dworca i głównej ulicy chodzili tylko cywile z opaską swastyki i niemiecki żołnierz. Byłam, widziałam jak na Rynku koło kościoła zakatrupili polskiego policjanta. To ludność, kobiety wejherowskie, wytykały mu. „A ty gnoju, to a to, żeś nam zrobił”. Jak nieborak podniósł się z ziemi to go kopali, bili i pokrwawiony upadał znowu. (…)  Bo już w szkole było pełno aresztowanych Polaków. I chcieli podać żywność tym biednym aresztowanym.

(…) Jednak, gdy więzienie było pełne, tak wszyscy zostali wywiezieni. Około 400 mieściło się w celach, na dole 5 cel, a u góry chyba 6. W każdej celi od dwóch do czterech łóżek, reszta musiała stać lub na ziemi leżeć. W pierwszych dniach wywozili około 1200 i w otwartych samochodach. Ze znanych był  Cyganek, starszy pan, ksiądz z Przodkowa, Roszkowski (dom własny Kościuszki), Estkowski (podkr. B.K) naczelnik poczty, Turzyński nauczyciel, dr Remelski, Grandzicki nauczyciel, dużo twarzy znajomych. (…) Wieczorka  i jeszcze dużo innych, wywieźli. Mówiono, że do Borkowa. Już teraz autobusem, który należał do Leona Kruszyńskiego Niemcy wywozili więźniów – okna zawieszone firanami i tak 3 razy dziennie pełen autobus co pół godziny obracał. I tak przez tydzień. I tak liczę 100 osób na raz zabrali 3 razy czyli 300 osób dziennie to 900 osób, uważam około 2500 do 3000 wywieźli przez tydzień. Tydzień tak więzienie 3 razy było puste[32].

 

Z więzienia kartuskiego, aresztowanych  wywożono do obozu w Borowie[33], stamtąd trafiali do Stutthofu lub byli mordowani w masowych egzekucjach w lesie kaliskim.   Koleje życia Stanisława Estkowskiego były nieco inne. W obozie w Borowie przebywał do końca października. Los, jaki czekał tam osadzonych był różnorodny. Stanisław Estkowski poddawany był ciągłym przesłuchaniom i  torturom. Więźniów zmuszano także do pracy w okolicznych gospodarstwach. To właśnie od współwięźniów wracających z pracy z majątku Małkowo koło Żukowa, oraz naocznego świadka znany jest nam  los naczelnika kartuskiej poczty.

Według jednej z zachowanych  relacji, Stanisława Estkowskiego powieszono za ręce, najpierw przestrzelono mu dłonie, kolana, kostki u nóg, a potem zawołano dra Ramelskiego, aby zaopatrzył mu rany. Tak zamęczonego zrzucono  na podłogę. Ktoś w zielonym mundurze i z zieloną opaską strzelił Estkowskiemu z karabinu Mauser 98 w głowę i ruchem nogi wrzucił do  uprzednio wykopanego dołu[34]. Jednak w protokole z  ekshumacji o czym poniżej,  nie ma zapisu o  przestrzeleniu czaszki.

W obozie w Borowie wraz z Stanisławem Estkowskim więziono kilku innych mieszkańców Kartuz,  między innymi doktora Ramelskiego, Wieczorkiewicza[35], Jankowskiego z ulicy Parkowej. Te informacje znajdują odzwierciedlenie w dokumentach archiwalnych.  Z nich też dowiadujemy się, że odnaleziono pojedynczy grób  naczelnika poczty w Kartuzach, którego  zamordowano  przypuszczalnie w dniu 29 X 1939 r. w miejscowości  Borowo przy jeziorze Karlikowskim,  na posiadłości  Franciszki Formelowej.

 Józefat Jankowski, kupiec,  przeżył wojnę. Mieszkał w Kartuzach przy ulicy  Parkowej  nr 5[36]. Wywiad z nim przeprowadził Tadeusz Kur, który ukazał się na łamach czasopisma Perspektywy.

Józefat Jankowski, więziony   w obozie w Borowie, wspominał, że Estkowski   był  potwornie bity przez dwóch gestapowców z Gdańska. Znęcano się nad nim stosując okropne metody śledcze.  Wiązano go do pryczy za ręce i nogi. Następnie członkowie Selbstschutz wynieśli go wraz z pryczą na drugi koniec obozu, skąd  było słychać strzały[37]. Tam też nad brzegiem jeziora Karlikowskiego jego ciało zostało zakopane (pochowane)[38]. Józefat Jankowski wyjaśniał także przyczyny śmierci Estkowskiego. W obiegowej opinii podawanej przez Niemców  w obozie,  naczelnik poczty polskiej w Kartuzach ukradł kasę pocztową. Jak może być ambiwalentna historia można się przekonać chociażby na przykładzie naczelnika poczty, który nie zdefraudował,  a sprzeciwił się wydania okupantom mienia państwowego Rzeczypospolitej Polskiej. Tuż przed wybuchem wojny w 1939 r.  Stanisław Estkowski zdążył wywieźć polskie pieniądze znajdujące się na poczcie. Niestety nie udało mi się ustalić jaka była to suma[39].  Podobne poświęcenie w służbie pocztowej w tragicznych dniach września wykazał naczelnik Urzędu Pocztowego Warszawa 28, który otrzymał polecenie przewiezienia do Lublina w zaplombowanych workach większej sumy pieniędzy.

 W  dniu, w którym  zastrzelono Estkowskiego zabito także dziewięciu oficerów Wojska Polskiego. Na polecenie Niemców wykopali oni  dwa doły, jeden dla Estkowskiego, drugi o czym się mieli za chwilę  przekonać dla siebie.  Inni więźniowie obozu, którzy wracali  z pracy w Małkowie, zauważyli na terenie obozu dwa groby zasypane ziemią[40].  Po wojnie groby zostały odkopane, zwłoki ekshumowane i pochowane na cmentarzu w Kartuzach. W skład komisji ekshumacyjnej wchodzili przedstawiciele Sądu Okręgowego w Gdańsku, lekarz powiatowy, przedstawiciel oddziału PCK oraz przedstawiciel Starostwa Powiatowego w Kartuzach.  

        

 

W Oddziałowym Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku znajdują się dokumenty sporządzone przez Okręgową Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Gdańsku. W protokole   z oględzin zwłok zamordowanych przez Niemców nad jeziorem Karlikowo koło wsi Borowo, z 13 listopada 1946 r.. czytamy:


Nad jeziorem Karlikowym w odległości 3 m od brzegu odkopano grób na głębokości 1,1/2 m. W grobie tym stwierdzono zwłoki ludzkie w stanie daleko posuniętym rozkładzie pochowane bez trumny. W czasie okupacji zwłoki wydawano fragmentami i w całości wydobyto tylko tułów. Oględziny czaszki wykazały, że cała pokrywa czaszki jest rozbita na kilkanaście drobnych fragmentów. Uzębienie zwłok dobrze utrzymane, zęby dolnej szczęki drobne gęste bez zmian chorobliwych, śladów leczenia, w górnej szczęce po stronie lewej brak drugiego siekacza górnego. Po stronie prawej na drugim siekaczu żelazna złota korona. Na skórze, która resztkami pokrywa twarz wyraźnie widać zarost męski. W okolicy części płciowej stwierdza się narządy męskie płciowe. Przybliżona długość zwłok wynosi 170 cm . Ze względu na daleko posunięty rozkład innych bliższych cech tożsamości ustalić się nie dało. Dowody rzeczowe znalezione przy zwłokach są następujące:


  1. Kawałki płaszcza sukiennego przypominającego płaszcz funkcjonariuszy pocztowych polskich z roku 1939.
  2. Buty z krótkimi cholewkami sznurowane, brązowe zamiast sznurowadeł wąskie rzemyki.
    3. Pasek do spodni wąski długi zawinięty w rolkę
    4.  Wieczne pióro firmy ,, Ibys’’ z złotą stalówką
  3. Szklana cygarniczka
    6. Legitymacja oprawiona w czarną skórkę (tekstu w całości odczytać nie można), fragmenty tekstu zgadzają się z układem legitymacji pocztowców polskich z roku 1939
    7. Portmonetka skórzana zamykana na zameczek, w której znaleziono monety polskie pięciu  groszówki, dwa guziki na sznurku z wyglądu od teczki lub walizki i obrączkę. Na wewnętrznej stronie litery P.D. 4.4.90.  Litery i cyfry z trudem daje się odczytać.

Obecny przy ekshumacji zwłok syn byłego Obwodowego Naczelnika Urzędu Pocztowego w Kartuzach Estkowskiego Stanisława na podstawie dowodów rzeczowych znalezionych przy zwłokach, przypuszcza że są to zwłoki jego ojca zamordowanego przez Niemców w roku 1939.

         Dowody rzeczowe przedstawił Stanisławowi Estkowskiemu – synowi,  Komendant Posterunku Powiatowej Komendy Milicji Obywatelskiej  sierż. Ossowski.   Wyjęty jeden ząb z górnej szczęki z złotą koroną poddany został badaniu dentystycznemu. Oględzin zwłok dokonał powiatowy lekarz dr Miaszkowki[41].
           15 listopada 1946 roku odbył się w Kartuzach uroczysty  pogrzeb byłego naczelnika poczty śp. Stanisława Estkowskiego. Na uroczystości pogrzebowe  przybyły liczne delegacje z okolicznych urzędów, organizacji społecznych oraz mieszkańcy Kartuz.

Nad grobem przemawiali dyrektor Tomasik z Dyrekcji Okręgowej Poczty i Telekomunikacji, a jako ostatni pożegnał go  naczelnik poczty, Stanisław Smagłowski, dzięki którego zaangażowaniu udało się odnaleźć miejsce pochówku Stanisława Estkowskiego[42].  Niestety w księgach cmentarnych  nie ma żadnych informacji o Stanisławie Estkowskim. Należy przypuszczać, że jego ciało zostało pochowane na kartuskim, górnym cmentarzu w zbiorowej mogile, w której znajduje się ponad 300 osób pomordowanych w drugiej wojnie światowej z terenu powiatu kartuskiego. W 1947 r. społeczność kartuska ufundowała  pomnik i płytę nagrobkową  z napisem: 1939-1945 – w hołdzie pomordowanym bohaterom Kartuz i powiatu. Umieszczono tam także dodatkową płytę z 34 nazwiskami znanych imiennie ofiar,  w tym Estkowskiego.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Aneks

Protokół przesłuchania świadka

 

Źródło:  AIPN Gdańsk, Akta w sprawie oskarżenia Alberta Forstera, tom X, sygn. GK 196/225 ss. 6 – 8

 

Dnia 14.02.1947 w Kartuzach przewodniczący składu w Gdańsku – Oliwie sędzia A. Zacharasiewicz na podst. art.4 dekretu z dnia 10 listopada 1946 przesłuchania niżej wymienionego w charakterze świadka, który zeznał co następuje:

         Józef Jankowski, 49 lat, imiona rodziców Kazimierz i Jadwiga, kupiec zam. Parkowa, Nr 4

         „W momencie wkroczenia okupanta niemieckiego do Kartuz, znajdowałem się w Gdyni, skąd powróciłem 17 IX 1939 r. Wtedy dowiedziałem się, że kilkadziesiąt osób spośród miejscowej inteligencji aresztowano a w tej licznie burmistrz Feliks Lewiński. Dnia 6 X 1939 r. w godzinach przedpołudniowych zostałem  zabrany z mieszkania przez żandarma i zawieziony samochodem do więzienia. W tym dniu zgromadzono nas dwudziestu czterech Polaków spośród miejscowej inteligencji i kupiectwa zamożniejszego. Aresztowani byli to przeważnie członkowie organizacji społecznych. Żadnemu z nas nie wskazano jaki powód. Dnia następnego po aresztowaniu, przewieziono nas samochodami do Borowa, gm. Żukowo, pow. kartuski,  gdzie umieszczono nas w schronisku P.WiW.F. Ulokowano nas tam w jednej sali zasłanej słomą.
Śniadanie składało się z 1 l. czarnej niesłodzonej kawy z kawałkiem chleba, obiad zaś i kolacja około 1 l. zupy bezwartościowej z soczewicy  (…).

Następny transport przybył tam po upływie około 2 tyg. Byli to inteligenci z miasta i okolicy. W ich liczbie znajdował się miejscowy … Kajetan Józefowicz, ówczesny notariusz? Po upływie około tygodnia „wybrano” resztę liczny 18 lub 19 osób i odwieziono samochodem bez walizek w kierunku Kartuz. Wyboru dokonywali przyjezdni gestapowcy, mówiący dialektem gdańskim. Oni to oświadczyli wybranym, że zabierają ich do sądu w Kartuzach na przesłuchanie. Dnia następnego, a raczej już tego samego dozorujący nas Selbschutz dzielił się rzeczami wywiezionych pozostałych w walizkach. W kilka dni później mówiło się nam, iż mamy szczęście, żeśmy pozostali na miejscu, bo nie wraca się już stamtąd, dokąd wywieziono współtowarzyszy niedoli.

W grupie tak wywiezionych znajdowali się:

  1. Stefan Skoracki, dentysta
  2. Józef Dzięcioł, kier. szkoły
  3. Feliks Wieczorek, drogerzysta
  4. Franciszek Kuczkowski, rzeźnik
  5. Feliks Drążkowski, sekr. Wydz. Pow.
  6. Czesław Ćwikliński, kasjer Urzędu Służbowego
  7. Józef Sienkiewicz
  8. Feliks Ritter, rejestrator
  9. Jan Jakusz-Gostomski kupiec i inni, których nazwisk w tej chwili nie przypominam sobie.

Przed tą wywózką pastwiono się w sposób szczególnie nad Mieczysławem? Estkowskim naczelnikiem Urzędu Pocztowego. Zaznaczono nam, że skradł kasę pocztową”. Jego to uwiązanego do pryczy za ręce i nogi bili dwaj gestapowcy gdańscy. Obecny był przy tym dr Franciszek Remelski obecnie zamieszkały Szczecin Ośrodek Zdrowia. On to musiał dawać bitemu zastrzyki na wzmocnienie oraz opatrywać rany. Gdy Estkowski był kompletnie zbity wynieśli pryczę przykrytego kocem na drugi koniec…[43] [obozu -  przyp. B.K], skąd następnie odgłos strzału usłyszałem.

Jesienią 1946 r. zwłoki Estkowskiego ekshumowano sądownie. Miejsce wskazałem, bowiem za świeże widziałem ślady kopania. Na przełomie października/ listopada 1939 r. przybyło do nas dokładnie czterystu polskich żołnierzy w mundurach. Ja byłem wyznaczony dla nich tłumaczem. Po około 10–ciu dniach pobytu żołnierzy, w tym obozie, polecono mi, bym zapowiedział jeńcom, aby zgłosili się Żydzi. Tych zgłosiło się 16. Odwieziono ich samochodem do lasku odległego ok. 500 do 700 metrów od naszego obozu. Niebawem powoli dochodziły z lasku odgłosy pojedynczych strzałów. Po upływie około godziny samochód powrócił z lasku. Eskorta, którą stanowili gestapowcy gdańscy, wyrwała mi mundury ofiar, które następnie rozdzieliłem pomiędzy pozostałych jeńców. Miejsce pogrzebania tych 16 jeńców ustalił Stefan Ptach właściciel lasku. Ekshumacji nie było. W pierwszych dniach listopada 1939 r. przywieziono do obozu około sześciu więźniów w tej liczbie karczmarza z Kameli, gm. Goręczyno pow. kart., który był inwalidą wojennym. Nazwiska jego nie pamiętam. Ich wywieziono po upływie kilku godzin do tego lasku co i tych 16-tu jeńców, skąd niebawem poczęły dochodzić odgłosy wystrzałów. Pogrzebano ich w mogile, gdzie leżą wspomniani   jeńcy. Tak nam osobom cywilnym, jako też i jeńcom wojennym, odebrano wszystkie wartościowe rzeczy. Po 20.11.1939 r. jeńców wojennych wywieziono.

Tak ….[44]  do Torunia.

Dnia 24.11.1939 nas pozostałych przy życiu więźniów cywilnych w liczbie 3, tj. prócz mnie dr Remelskiego i Borawskiego obecnie pracownika Starostwa Powiatowego  wypuszczono na wolność i z tym dniem obóz w Borowie przestał istnieć. W czasie trwania obozu kilkukrotnie różne grupy były kierowane do różnych więzień i obozów. Z tej liczby umiem wskazać żyjących obecnie:

  1. Macha z Kamienicy Szlacheckiej, gm. Stężyca, pow. kartuskiego
  2. Telesfora Szawelskiego zam. pow. Spółdzielnia Rolniczo – Handlowa

Zeznałem wszystko. Z  rozmów ze wspomnianymi jeńcami dowiedziałem się, że wzięci zostali do niewoli w Warszawie.

O dalszym losie jeńców, nie miałem wiadomości. Nazwisk ich nie pamiętam. Odesłano!

  1. Jankowski

                                                                           Sędzia Zacharasiewicz

 

 

[1] Ten zapis był szczególnie ważny w przypadku obrony Poczty Polskiej w Gdańsku w 1939 r.  Większość pracowników (obrońców) Poczty Polskiej w Gdańsku pochodziła z Kaszub i Pomorza – Alfons Flyskowki, Franciszek Mionskowski, Władysław Mielewczyk, Franciszek Mielewczyk i inni. Z obrońców poczty przeżyli Andrzej Górski, Augustyn Młyński, Franciszek Mielewczyk i Władysław Mielewczyk. Ten ostatni był dziadkiem Ryszarda Mielewczyka, przewodniczącego Towarzystwa Przyjaciół Muzeum Kaszubskiego im. F. Brzezińskiego. 

[2]https://www.geni.com/search?names=estkowski&page=2&search_advanced=open&search_events=closed&search_extended=closed&search_type=people, (dostęp 14.10.2019)

[3] Archiwum Państwowe w Bydgoszczy (APB), Akta Dyrekcji  Poczt i Telegrafów w Bydgoszczy z lat 1926-1939, sygn. 46

[4] Tamże

[5] Z istniejących  na początku 1921 r. ośmiu dyrekcji poczt i telegrafów w Warszawie, Lublinie, Wilnie, Krakowie, Lwowie, Poznaniu, Bydgoszczy i na Pomorze w Gdańsku, ta  ostatnia została zlikwidowana 1.10.1921 r.. Okręg pomorski przydzielono do Dyrekcji w Bydgoszczy.

[6] Archiwum Parafialne parafii WNPM  w Kartuzach, księga Liber Mortuorum 1946-1982

[7] APB, Akta Dyrekcji  Poczt i Telegrafów w Bydgoszczy z lat 1926-1939, wykaz stanu służby,  sygn. 46

[8] XX Dwadzieścia lat poczty i telekomunikacji w Polsce niepodległej, Warszawa 1939, s. 42. Jak różne  było traktowanie  niektórych kategorii pracowników może świadczyć fakt, że dopiero rozporządzenie Ministra  z 29.11.1927 r. uchylało ograniczenie dotyczące zawieranie związków małżeńskich.

[9] APB, Akta Dyrekcji  Poczt i Telegrafów w Bydgoszczy z lat 1926-1939, wykaz stanu służby,  sygn. 46

[10]  Tamże.

[11] Tamże.

[12] Odczyt nieczytelny

[13] Odczyt nieczytelny

[14] APB, Akta Dyrekcji Poczt i Telegrafów w Bydgoszczy z lat 1926-1939, sygn. 46

[15] Narodowy Blok Gospodarczo-Społeczny do społeczeństwa pomorskiego! „Dziennik Bydgoski” Rok IV, nr 24 9, 29 października 1933, s. 3

[16] Stefan Lewandowski, Piotr Matusak, Pocztowcy i łącznościowcy w walce z okupantem hitlerowskim 1939 – 1945, Siedlce 1996, s.9

[17] Pielgrzym pismo religijne dla ludu, R. 6, nr 56 z 10 maja 1934 r., s. 3

[18] Hieronim Śliwiński  urodził się 25.09.1907 r. Został aresztowany przez gestapo we wrześniu 1939 r.. Więziony w barakach w Borowie, zginał w masowej egzekucji w Kaliskach pod koniec października 1939 r. AIPN Gd sygn.. 39/8/1, s. 395

[19] Alina Kistowska, Świąteczne wspomnienie. Z kolędą u kartuskich pocztowców w 1938 r. „Gazeta Kartuska”, nr 1, 1997, s. 10

[20] APB, Akta Dyrekcji Poczt i Telegrafów w Bydgoszczy z lat 1926-1939, sygn. 46

[21] Felicjan Sławoj-Składkowski  zasłynął z upowszechniania na wsi najprostszych toalet – nazwanych na jego „cześć” sławojkami. Chodzi oczywiście o małe drewniane wychodki - budki, które na polskiej wsi 90 lat temu jeszcze było rzadkością.

 

[22] S. Lewandowski, P. Matusak, dz. cyt., Siedlce 1996, s. 20

[23] Z dokumentów archiwalnych wynika, że dzieci Estkowskiego w dniu wybuchu II wojny światowej miały niespełna 18 lat.

[24] Roland Borchers, Katarzyna Madoń-Mitzner, Wojna na Kaszubach. Pamięć polskich i niemieckich świadków, Gdańsk 2014, s. 205

[25]  Gazeta Kartuska bezpartyjne pismo katolicko-polskie dla powiatu kartuskiego R.18, nr 48 z 22 kwietnia 1939 r.

[26] S. Lewandowski, P. Matusak, dz. cyt., Siedlce 1996, s 9

[27] Patriotyczna postawa i obrona interesów państwa polskiego przez pocztowców pomorskich spowodowała liczne akty zemsty, których ofiarą padli najbardziej zaangażowani pocztowcy. We wrześniu 1939 roku hitlerowcy aresztowali pracowników placówek pocztowo-telegraficznych z Gdańska, Gdyni, Wejherowa, Stargardu, Tucholi, Kartuz, Kościerzyny, Bydgoszczy, Chełmna, Grudziądza, Chojnic, Świecia, Inowrocławia, Włocławka, Nakła, Nowego Miasta Lubawskiego oraz wiele innych miast Pomorza. Por. S. Lewandowski, P. Matusak, dz. cyt., Siedlce 1996, s 20

[28] Akcje te nie odnosiły wielkiego skutku, do  organizacji paramilitarnej Selbschutz należeli przede wszystkim etniczni Niemcy – Volksdeutsche.

[29] M.Wardzyńska, Był rok 1939. Operacja niemieckiej policji bezpieczeństwa w Polsce. Warszawa 2009, s. 107

[30] B. Hajduk, Kartuzy i powiat w latach 1939-1945 [w] Dzieje Kartuz, t. II, Kartuzy, 2001, s. 164. Być może autor podał informację tą  za dokumentami archiwalnymi znajdującymi się w Oddziałowym Archiwum IPN w Gdańsku. Wykaz osób narodowości polskiej, które przez okupanta niemieckiego w latach 1939-1945 zostały pozbawione życia, zesłane do obozów koncentracyjnych itp., wywiezione do pracy przymusowej lub w związku z wycofaniem na terenie powiatu kartuskiego, sygn.. IPN Gk 172/9, s.176. Natomiast w innym zespole akt o sygn.. IPN Gd 39/16 są już prawidłowe informacje dotyczące zamordowania Estkowskiego w miejscowości Borowo w pobliżu jeziora Karlikowo

[31] Oddziałowe Archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w Gdańsku, akta sygn. IPN Gd 39/8/1, s.395

[32] Pamiętnik Anny Dziewiątkowskiej, muzealia artystyczno-historyczne, sygn. AH 277 MKK

[33] Obóz dla internowanych w Borowie  założono  tuż po zajęciu Kartuz przez 207 dywizję Wermachtu gen. Karla von Thiedemana 4 września 1939 roku. Na początku mieścił się w Kartuzach w budynkach przy ul. Przy Wodociągach. Umieszczono w nim osoby cywilne i wojskowe z Kartuz i okolic. Obóz przemieszczono do Borowa między 15 a 20 września. Ulokowano go w byłym obozie Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego, nazywanego „Stanicą Harcerską” a następnie rozbudowano o kolejne baraki, ogrodzenie i punkty obserwacyjne dla strażników. Decyzją władz placówki internowane osoby były zwalniane, zabijane lub przekierowywane do innych obozów, między innymi w Stutthofie, czy też do Dzierżążna, gdzie ostatecznie przeniesiono obóz z Borowa.  Wielu zostało zamordowanych na terenie samego obozu. Tak było w przypadku Estkowskiego.

[34] Brunon Dompke, Śmierć byłego naczelnika poczty w Kartuzach, „Głos Kaszub”, 27-28 maja 1995 r.

[35] Wieczorkiewicz – być może  chodzi o Feliksa Wieczorka zamordowanego w lesie kaliskim.

[36] AIPN Gdańsk, Ankiety. Egzekucje ludności polskiej w latach 1939-1945 w powiatach Elbląg, Gdańsk, Gdynia, Kartuzy, Kościerzyna,  sygn. IPN Gd 39/8 s.190

[37] Tadeusz Kur, Fotografie zrobione przez kata, „Perspektywy”, s. 32, brak numeru i roku

[38] AIPN Gdańsk, Ankiety dot. Prześladowania i eksterminacji inteligencji polskiej oraz więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych i więzień z lat 1939-1945 pochodzących z województwa gdańskiego,  sygn.. IPN Gd 39/16, s. 82

[39] Eugeniusz Niziński, Śmierć naczelnika kartuskiej poczty, „Express kaszubski”, brak daty i numeru gazety z końca sierpnia 2004 r., s. 8

[40] Archiwum Muzeum Kaszubskiego w Kartuzach (AMK). Akta personalne, Stanisław Estkowski  sygn. Z.113/5

[41] AIPN Gdańsk, Protokoły oględzin zwłok Polaków zamordowanych przez Niemców we wsi Zawory pow. Kartuzy, nad jeziorem Karlikowo koło wsi Borowo pow. Kartuzy oraz w lesie koło wsi Kiełpino pow. Kartuzy,  sygn. IPN Gd 43/48/1. Por. Józef Matynia, Na szlakach walki i męczeństwa województwa gdańskiego w latach 1939-1945, Gdynia 1967,  s. 81

[42] Eugeniusz Niziński, Śmierć naczelnika kartuskiej poczty, „Express kaszubski”, brak daty i numeru gazety z końca sierpnia 2004 r., s. 8

 

[43] Fragment tekstu nieczytelny

[44] Fragment tekstu  nieczytelny