Powrót  powiatu kartuskiego do Polski - 1920 r..

W następstwie I wojny światowej upadły trzy europejskie mocarstwa: Rosja, Austro-Węgry i Niemcy. Ich klęska otworzyła  Polakom drogę do odrodzenia własnej państwowości.

W 1918 roku   po 123 latach niewoli powstały zręby Rzeczypospolitej Polskiej.  Mieszkańcy Kujaw, Pomorza i Kaszub  musieli na odzyskanie wolności poczekać jeszcze dwa lata. Radość z przyłączenia Pomorza do odrodzonej Polski była ogromna. Towarzyszyły jej pielęgnowane od lat marzenia wolności, godności i lepszego życia w odrodzonym państwie. Lata ucisku (germanizacja, Kulturkampf) wobec ludności kaszubskiej  miała zrekompensować wskrzeszona Polska.  Stąd w 1920 r. wkraczające do kaszubskich i pomorskich wsi i miasteczek wojsko traktowano jako reprezentację Polski, w której Kaszubi będą pełnili należną im rolę jako odwieczni gospodarze tych  ziem. 

     11 listopada 1918 r. powstało w Warszawie niepodległe państwo, składające się z Kongresówki i Galicji Zachodniej, o Galicję Wschodnią toczyły  się walki. Kresy Wschodnie były w tym czasie w ogniu, zaś  Pomorze w zaborze pruskim czekało na dalszy bieg wydarzeń.  Reasumując, w 1918 r.  państwo polskie było  w stanie tworzenia, zaś stwierdzenie „Polska wybuchła” było w tym czasie w powszechnym użyciu.  Jesienią 1918 roku polscy posłowie także z terenu Kaszub  w parlamencie berlińskim  coraz częściej mówili o odrodzeniu się wolnej Polski.   

     Ważnym wydarzeniem wyczekiwanym przez Polaków po zakończeniu I wojny światowej był przyjazd światowej sławy  pianisty Ignacego Paderewskiego do Polski. Miał on  przyspieszyć proces organizacji państwa i nie dopuścić do rozprzestrzenia się nad Wisłą ruchu bolszewickiego.

     Od wybuchu rewolucji listopadowej w Niemczech w całych Prusach Zachodnich powstawały rady robotniczo-żołnierskie. Na Pomorzu  nastąpił  gwałtowny wybuch narodowych i politycznych aspiracji wśród ludności pomorskiej i  kaszubskiej, która pragnęła znaleźć się w granicach Polski.  Coraz więcej osób żywiło nadzieję, że Polska powstanie, choć miały  świadomość, że o Pomorze stoczyć przyjdzie ciężkie zmagania z Niemcami.  Impulsem tych nastrojów było przypłynięcie, 25 grudnia 1918 r., brytyjskiego okrętu, z Ignacym Paderewskim na pokładzie,   do Gdańska. 

Sytuacja w Gdańsku jak i innych miastach na Kaszubach była bardzo napięta. Ruchy niepodległościowe były zwalczane przez Grenzschutz (Niemiecka Straż Graniczna).  Tak było nie tylko w Gdańsku, ale i Kościerzynie, Czersku, Pucku,  a nawet  Chmielnie. W każdej większej miejscowości powołano polskie rady ludowe. Na czele Rady Ludowej w Gdańsku stanął dr Józef Wybicki, w Kartuzach zaś  mecenas Emil Sobiecki.  Nadzieję na powrót Pomorza dawało orędzie prezydenta USA Wilsona, wygłoszone do Kongresu 8 stycznia 1918 r..  Jego słynny 13. Punkt  głosił:

„Powinno być zbudowane niepodległe państwo polskie, które winno obejmować ziemie zamieszkałe przez ludność bezsprzecznie polską, mające zapewniony wolny i bezpieczny dostęp do morza, a którego niezawisłość polityczna i gospodarcza oraz całość terytorialna  winna być zagwarantowana paktem międzynarodowym”.

Wśród polonii amerykańskiej, takie stanowisko ich prezydenta wywołało euforię. Niestety każdy kto czytał te zapisy, rozumiał je inaczej.  Ważnym jednak czynnikiem było, że ziemie zamieszkiwane przez Kaszubów miały nadmorski charakter, co powiązano z obietnicą dostępu do morza. Sprawę ostatecznie rozstrzygnięto na konferencji paryskiej. Komitet Narodowy Polski kierowany przez Romana Dmowskiego zabiegał, ale bezskutecznie o transport armii Hallera z Francji do Polski przez Gdańsk. Mimo to wciąż były żywe nadzieje na powrót całego Pomorza do Polski. Od listopada 1918 r.  roku wzmagała się na Pomorzu w tym także w powiecie kartuskim aktywność polskich organizacji paramilitarnych - Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, Towarzystwa Wojackiego „Jedność”, towarzystw skautowych. Działały legalnie, ale nielegalnie gromadziły broń. 27 grudnia 1918 r. wybuchło powstanie wielkopolskie, zaś  30 grudnia tegoż roku  zawiązano Organizację Wojskową Pomorza OWP), której szefem został dr Franciszek Kręcki,  rodem z Borzestowa.  OWP była konspiracyjnym zrzeszeniem młodzieży i byłych żołnierzy Polaków o charakterze federacyjnym. Podzielona była na cztery okręgi. Okręg IV obejmował powiat pucki, wejherowski, kartuski, kościerski i okolice Brus. Organizacja  liczyła wg badaczy około 10.000 ludzi.  Lewica niepodległościowa, piłsudczycy, nie miała na Pomorzu większego oparcia, aczkolwiek udało jej się założyć placówki Polskiej Organizacji Wojskowej.  Być może pamiętano tu słowa Piłsudskiego wypowiedziane 9.11.1918 r. w twierdzy magdeburskiej  do hrabiego Henryka Kesslera, że nie będzie umierał za Poznań i Gdańsk[1].  Niemniej po wyjściu na wolność,  Piłsudski wysłał   do Gdańska  swego kompana Adama Dobrodzickiego z misją zdobycia informacji o sytuacji w tym mieście. Piłsudski uważał, że Polacy są za słabi, by w 1918 r. mogli rozpocząć wojnę z Niemcami. Sądził,  zresztą jak się okazało słusznie, że granica zachodnia Polski zostanie ustalona przez kongres pokojowy[2].  Kaszubi mieli ambiwalentny stosunek do Marszałka. Nie należy jednak sądzić, że nie żywili do niego sympatii. Dowodem na to jest chociażby  udanie się delegacji kaszubskiej  do Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego[3] z prośbą, aby przyjął nowo sformowany pułk kaszubski pod swą pieczę, co też uczynił.  Na Pomorzu jednak głównym aktorem wydarzeń związanych z odzyskaniem niepodległości stał się  gen. Józef Haller. Żaden inny wojskowy nie jest tak silnie obecny w zbiorowej pamięci Kaszubów jak właśnie on[4]. Zresztą koncepcję walki zbrojnej  opierano tu na „błękitnej armii” generała Józefa Hallera, mającej przybyć z Francji do Gdańska.  Jednak historyczną rolę  odegra ona  dopiero  na Pomorzu  w 1920 r. Przypomnijmy, że los armii gen. Hallera był w rękach wielkich mocarstw. Po wybuchu rewolucji lutowej w Rosji i przystąpieniu USA do I wojny światowej, rząd w Paryżu zdecydował o tworzeniu polskich oddziałów, które miały być wykorzystane do walki z Niemcami i Austro-Wegrami. Sformowane  były z ochotników polskich z USA, Kanady i Francji. Od koloru  umundurowania zaczęto nazywać je  „Błękitną Armią”.  Po uzgodnieniu wstępnym na konferencji w Paryżu sprawy polskiej - sojusznicy wyrazili zgodę na odesłanie do Polski  armii  Hallera.  Zwierzchnictwo polityczne nad nią uzyskał Komitet Narodowy Polski. Powróciła do ojczyzny  w kwietniu-czerwcu 1919 r. drogą lądową przez Niemcy. Składała się z sześciu trzypułkowych  dywizji, łącznie 70.000 niektóre źródła podają 80.000 ludzi.  Niestety Niemcy nie chcieli dopuścić do wyładunku oddziałów polskich w Gdańsku, gdyż mogło to grozić wybuchem powstania, któremu z odsieczą przyszłoby Wojsko Polskie. To starcie dyplomatyczne podczas konferencji w Wersalu zaważyło, że Kaszubi nie doczekali się wojsk Hallera. Był to zawód.  Tymczasem od połowy lutego 1919 roku do Gdańska zaczęły przypływać alianckie statki, które dostarczały amerykańską pomoc żywnościową dla terenów kontrolowanych przez Polskę, której ludność cierpiała głód. Był to ogromny sukces misji Paderewskiego. Realizm polityczny przywódców polskich spowodował, że nie podjęto na Pomorzu walki zbrojnej z Niemcami. Komisariat Naczelnej Rady Ludowej w Poznaniu stanowczo zakazał wszelkich wystąpień zbrojnych. Powstanie nie miało szans, gdyż siły niemieckie przeważały nad polskimi, zaś Błękitna Armia potrzebna była na wschodnich kresach Rzeczpospolitej. Los wielu ziem polskich, w tym Kaszub  ważył się w 1919 r.  na Konferencji Pokojowej w Wersalu, która rozpoczęła się 18 stycznia 1919 r.. Naczelna Rada Ludowa do Paryża wysłała: Antoniego Abrahama wówczas z Oliwy, Tomasza Rogali z Kościerzyny, Mieczysława Marchlewskiego z Grudziądza i Antoniego Miotka z Pucka. Skład ten został ustalony ostatecznie za sprawą Franciszka Kręckiego i przypuszczalnie  w konsultacji z Aleksandrem Majkowskim[5]. Wyprawa Kaszubów do Wersalu urosła przez dziesięciolecia do rangi legendy. Od początku Prusacy starali się nie dopuścić do przedostania się wymienionych osób  poza granice. Stąd do Paryża dotarł tylko Tomasz Rogala i Antoni Abraham. Ten ostatni  widział Pomorze jako część Polski z  Gdańskiem w roli głównej. O swoich ideach pisał  wcześniej w "Gazecie Gdańskiej", którą kolportował po regionie. Antoniego czytali Kaszubi z małych miejscowości, którym trudno było uwierzyć w odrodzenie Pomorza i Polski. Abraham zwracał się wprost do Kaszubów i ganił ich za bierność i brak edukacji.  Według legendy, Abraham miał uderzyć w stół pięścią przed angielskim premierem, żądając przyłączenia Kaszub do Polski.  28 czerwca 1919 roku na mocy Traktatu Wersalskiego część Pomorza miała powrócić po przeszło stu latach w granice Polski. Stolica województwa pomorskiego, niejako zastępczo znalazła się w Toruniu. Gdańsk stał się Wolnym Miastem w zdecydowanej większości pod wpływami niemieckimi.  62% powierzchni Prus Zachodnich, w tym prawie cały powiat kartuski znalazł się w graniach państwa polskiego. Z tej radości  9 lipca 1919 roku zorganizowano w Kartuzach wielki  wiec Polaków połączony z nabożeństwem, w czasie którego świętowano fakt powrotu Pomorza do Polski. Patriotyczne kazanie wygłosił ks. A. Sadowski z Wygody. Przemarsz Kaszubów na Rynek w Kartuzach był  wielką  manifestacją polskości i oczekiwań powrotu Polski na Kaszuby. A tak opisywał to wydarzenie ks. Kazimierz  Dąbrowski[6] w Monografii Chmielna:

W roku 1919, gdy jeszcze Niemcy nie ustąpili z Pomorza, wyruszył z Chmielna do Kartuz wielki orszak na wozach drabiniastych, ażeby wziąć udział w ogólnej manifestacji polskości w Kartuzach, gdzie jeszcze sprawowały władzę urzędy niemieckie, jak "landrat" itd. Wozy były umajone i pełne ludzi dorosłych i staruszków, którzy w rogatywkach biało-czerwonych na głowach, trzymali w ręku proporczyki o polskich barwach (...). Tak przyjechali do Kartuz. Tu uformował się olbrzymi pochód ludności polskiej ze wszystkich stron powiatu, który przeszedł głównymi ulicami miasta.

 Na manifestację tą wyruszyli także mieszkańcy Chmielna, aby solidaryzować się z społeczeństwem Kartuz. Kiedy Chmielanie przejeżdżali przez Garcz, stacjonujący tam Grenzschutz wywiesił na barakach żałobne flagi opuszczone do połowy masztu[7]. Po przybyciu do Kartuz uczestnicy orszaku dołączyli  do pochodu ludności polskiej zebranej z całego powiatu.  Po tej manifestacji kilka miesięcy później, w Chmielnie działacze społeczni nawoływali do zaprzestania płacenia podatków do urzędów niemieckich jak również domagali się nauki języka polskiego w szkołach. Gdy wieści te dotarły do władz niemieckich niemiecka straż graniczna pojawiła się we wsi. Żołnierze Grenzschutzu zajęli pobliskie drogi, a na cmentarzu ustawili 3 kulomioty skierowane w stronę plebani. Dokonywano wszędzie rewizji. Aresztowano dwóch głównych działaczy polskich, którym groziła kara śmierci za zdradę stanu. Dzięki  jednak szczególnej interwencji kogo? zostali zwolnieni[8]. Po dokonaniu aresztowań w końcu 1919 roku żołnierze Grenzschutzu powrócili do Garcza obserwując zachowanie ludności chmieleńskiej. Pomimo tego ludność chmieleńska   nie zaprzestała manifestować.

 Do ostatnich chwil niewoli pruskiej społeczność kaszubska była nękana różnymi aktami terroru, w wyniku których między innymi zginął z rąk Grenzschutzu Leon Rompski z Kłosówka[9]. Postanowienia wersalskie o włączenie terenów Kaszub do Polski wymagały jednak wielu przygotowań wojskowych, które podjęte zostały w końcu 1919 r. w Warszawie.  Faktu wątpliwości powrotu Pomorza,  dodawało  opóźnianie  ratyfikacji przez Niemcy traktatu wersalskiego. Jak wiemy nastąpiło to 10  stycznia 1920 r.  Kaszubi jako  ochotnicy  także z Organizacji Wojskowej Pomorza przedzierali  się przez kordony Grenzschutzu, aby zasilić szeregi powstańców wielkopolskich, zaś  w październiku 1919 roku – już po podpisaniu Traktatu Wersalskiego  -  armii polskiej.

Okazją ku temu był  formowany – 8.10.1919 r. -  w poznańskich koszarach grenadierów w Jeżycach Kaszubski Pułk Strzelców Pomorskich przemianowany później na 66  Kaszubski Pułk Piechoty. Dowódcą pułku został  por. Leon Kowalski.  15 stycznia 1920 r. pułk  wraz z Dywizją Strzelców Pomorskich   wyruszył z Poznania do Torunia, gdzie w dalszym ciągu się organizował. 

Po ratyfikacji w dniu 10 stycznia 1920 r. Traktu Wersalskiego przez Rzeszę Niemiecką,  rozpoczęło się przejmowanie dla Polski Pomorza i ziemi kaszubskiej  przez  wojska polskie Frontu Pomorskiego[10] pod dowództwem generała Józefa Hallera.   Generał J. Haller dysponował siłami przeznaczonymi do przejęcia Pomorza w siłach: 11. Dywizja Piechoty (dawna 2. Dywizja Strzelców Polskich gen. Hallera), 42. Pułk Strzelców Kresowych, 3. Pułk Strzelców Podhalańskich. Ściągnięto z Frontu Wołyńskiego 1. Pułk Ułanów Krechowieckich , a z Frontu Galicyjskiego 12. Pułk Ułanów, które wspólnie ze znajdującym się na miejscu 2. Pułkiem Szwoleżerów utworzyły 5. Brygadę Jazdy. Oprócz tych jednostek gen. Hallerowi podlegała Dywizja Pomorska organizowana na terenach zajętych przez wojska wielkopolskie w Inowrocławiu. Pierwotnie w planie było formowanie kadr tej dywizji, a żołnierze mieli być do niej wcielani w miarę wyzwalania Pomorza. Tymczasem napływ ochotników był tak duży, iż stworzono nie tylko kadry, ale pełną jednostkę bojową. 18 stycznia 1920 r. do Torunia – stolicy nowego województwa pomorskiego wkroczyły oddziały Pomorskiej Dywizji Strzelców, które  zaprezentowały się gen. Hallerowi podczas defilady zorganizowanej z okazji jego przyjazdu[11].  Wkroczenie Kaszubskiego Pułku Strzelców Pomorskich im. Komendanta Józefa Piłsudskiego do Torunia w dniu 18.01.1920 r. opisał  jeden z widzów tej defilady:    

Wreszcie defiluje pułk kaszubski, złożony z dzieci polskiego Pomorza. Zwarte szeregi, surowe twarze, nacechowane głębokiem skupieniem i dzielna ich postawa, wywołały silne wzruszenie wśród tłumów. Tłum faluje jak łan zboża, wichrem poruszany. Dziwne wzruszenie ogarnia wszystkich. Ludzie popychają się cisną, biegną naprzód. A oni maszerują tak zaciekle, że ziemia zdaje się krzyczeć pod stopami. Wiwat Kaszubi !  - padają huczne okrzyki.

 

Przejmowanie Pomorza odbywało się w  dwóch  fazach:

  1. zajęcie Torunia i terenu na wschód od Wisły, Grudziądza – 7 dni,
  2. zajęcie całego kraju przyznanego Polsce na zachód od Wisły aż do morza – 10 dni.

Północną część Pomorza (powiat kartuski, wejherowski i pucki) obejmowały  (przejmowały) oddziały jazdy -   1 Pułk Ułanów Krechowieckich. Zgodnie z planem już 31 stycznia Ułani Krechowieccy dotarli do południowej granicy przyszłego Wolnego Miasta Gdańska. Jako jazda przemieszczali się szybko od miasta do miasta. Przejmowanie powiatu kartuskiego trwało kilka dni,  2 lutego Ułani  Krechowieccy (wg  kroniki szkolnej)  – wkroczyli do Szymbarku. Do Kartuz  pułk wkroczył 8 lutego 1920 r.  Wkraczających żołnierzy na rynku kartuskim powitał w imieniu mieszkańców starosta kartuski Emil Sobiecki. W tym dniu zakończył się pruski zabór trwający prawie 148 lat.  Źródła mówią o witaniu wojsk polskich z ogromną radością. Wyglądało to pięknie i uroczyście. Dla uczczenia tego wydarzenia jedna z głównych ulic w Kartuzach  do dziś nosi imię   gen. Józefa Hallera (przy tej ulicy mieści się Urząd Miasta). Z okazji tych wydarzeń  kartuska poetka Teodora Kropidłowska napisała wiersz Żyj nam, Polsko! Żyj nam, dostojny nasz Jenerale!. Przejmowanie na początku lutego 1920 r. przez wojsko polskie  powiatu kartuskiego  głęboko zapisało się w tradycji i pamięci Kaszubów. Na łamach Gazety Gdańskiej (nr 35 z 1920 r.) tak relacjonowano wydarzenia mające miejsce w ówczesnej jeszcze wsi Kartuzach 8 lutego 1920 r.

 

W sobotę  po południu wkroczyły wojska nasze do Kartuz. Po przybyciu na stację pociągu pancernego “Hallerczyk”, wjechał brygadier Suszyński na czele ułanów i szwoleżerów do miasta. Ludność witała wszystkie oddziały wojska z zapałem. Część przemaszerowała wśród tłumu ludu i delegacji na nową linię demarkacyjną. Pozostałe wojska powitał starosta Sobiecki, ksiądz proboszcz Hoffmann z Chmielna i przewodniczący Rady Ludowej Maciejewski. W odpowiedzi na powitanie zaznaczył brygadier Suszyński, że zapewnienia odchodzącego Grenzschutzu (Niemiecka Straż Graniczna)     nie sprawdzą się nigdy. Grenzschutz   nie powróci, albowiem armia polska nie pozwoli odebrać sobie ani piędzi ziemi. Wieczorem uczczono wkraczające wojska iluminacją i przedstawieniem w Karthauzer Hof.

Ks. Kazimierz  Dąbrowski w  monografii Chmielno  napisał zaś:

(...) Pamiętny i radosny był dzień 8 lutego 1920 r. dla mieszkańców Kartuz, stanowiąc przełomową i historyczną chwilę w dziejach tego miasta i powiatu. Na mocy traktatu wersalskiego wojsko polskie objęło w swe posiadanie Ziemię Kaszubską, wkraczając do Kartuz w niedzielę 8 lutego 1920 roku. Pierwszy pułk ułanów krechowieckich przybył do miasta około godziny 12 – tej w południe od strony Ręboszewa, witany wszędzie owacyjnie przez ludność kaszubską. Panujący wówczas dotkliwy mróz nie zraził publiczności, która tłumnie wyległa na ulicę. Entuzjazm i radość nieopisana zapanowała w sercach każdego Polaka-Kaszuby. Toteż uroczysty akt powitania  wojska polskiego na rynku wypadł okazale. Wśród serdecznego nastroju powitał wojsko polskie w imieniu społeczeństwa ówczesny starosta kartuski mecenas Sobiecki. Po tych uroczystościach na rynku część pułku zakwaterowała się w Kartuzach i okolicy, sztab pułku w Żukowie.

8 lutego 1920 roku była niedziela. Wojsko polskie szło od strony Torunia na północ, zaś we wszystkich miastach i miasteczka w tym Kartuzach i Żukowie  budowane były bramy powitalne. Wieczorem - część 1 Pułku Ułanów Krechowieckich im. płk. Bolesława Mościckiego -  pod dowództwem płk. Feliksa Dziewickiego wkroczyła  do Żukowa. Sztab pułku znalazł pomieszczenie w plebanii, gościnnie przyjęty przez proboszcza ks. Laffonta.  W rejonie Żukowa 1 Pułk Ułanów Krechowieckich pozostawał do 28 marca, pełniąc służbę na granicy z Wolnym Miastem Gdańskiem[12].Wojsko polskie nie ciągnęło za sobą jakiś taborów, gdyż mieli się szybko przemieszczać. Prowiant dla żołnierzy  miały już przygotowane organizacje polskie w oparciu o plany OWP.  Po wkroczeniu wojsk polskich ujawniała się OWP, która miała zinwentaryzowane obiekty  publiczne i zabezpieczyła mienie publiczne  przed wywózką do Niemiec. Następował rozwój  oddziałów kaszubskiego pułku piechoty, do którego wstępowali nadal ochotnicy. Na miejscu formował się pułk kaszubski i zabezpieczał tym samym teren. W Kartuzach nie było jakiś specjalnych koszar, wiec po rozwinięciu  pułk na wiosnę przenosił się do porządnych koszar,  które były w Chełmnie lub też ruszali na front wschodni. Ułani Krechowieccy z Kartuz wyruszyli  jedni jak wspomniano powyżej do  Żukowa  drudzy drogą Sianowo, Szemud podążali do Pucka na zaślubiny.

1 Pułk Ułanów Krechowieckich  był  we wszystkich miejscowościach powiatu kartuskiego  owacyjnie witany.  Na ich cześć budowano bramy powitalne, dekorowano domy i ulice, odprawiano nabożeństwa, organizowano zabawy, śpiewano pieśni, tworzono też okolicznościową poezję. W scenariuszu powitania  nie zabrakło  pokazowej musztry wojskowej, licznych przemów, a zwłaszcza oficjalnego przekazania władzy lokalnej wyznaczonym osobom. Wydarzenia te odnotowała  prasa pomorska. 10 lutego 1920 roku wziął udział w akcie zaślubin Polski  z morzem w Pucku, (w Bałtyku został zanurzony sztandar pułku)[13].  10 lutego, „błękitna armia” zakończyła przejmowanie Pomorza we władanie Polski, zaś sam generał Haller dokonał w Pucku symbolicznych zaślubin z morzem.

Natomiast (...) Następne dni lutego – jak pisał w swych „Pamiętnikach” gen. J. Haller – wykorzystałem do objazdu całego Pomorza, a więc miejscowość: Działdowo, Lidzbark, Brodnica, Wąbrzeźno, Grudziądz, Gniew, Tczew, Kościerzyna i Kartuzy, a wreszcie tucholską puszczą przez Chojnice, Koronowo, Nakło zajechałem do Bydgoszczy, którą zajęły już wojska Dowbora – Muśnickiego (...).

Z  okazji zaślubin Polski z Bałtykiem w Pucku odprawiona została msza święta, podczas której ks. Józef Wrycza wygłosił pamiętną homilię, nazwaną później Manifestem Kaszubów.

I choć fale germanizmu groźne biły i zalaniem ziemiom kaszubskim zagrażały, Kaszuba stał twardy i niewzruszony, jak ona - skała na morzu. Zawładnąć sobą nie dał, ducha polskiego w swej checzy kaszubskiej pielęgnował, pomimo wszelkich wysiłków nauczycieli germanizatorów, a nieraz i księży. Tem samem ziemie i morze kaszubskie dla Polski zachował- mówił w Pucku ks. Wrycza.

Pobyt generała Hallera utrwalił na obrazie Henryk Kotowski. Jest to wizja artystyczna.  Należy jednak nadmienić, że Hallera wraz z wojskiem w Kartuzach nie było.  Generał Józef Haller był w Kartuzach 3 razy.  Pierwszy raz – jak podał w swym pamiętniku w lutym 1920 r. po zaślubinach Polski z morzem w Pucku (często błędnie podaje się 11 lutego). Drugi raz przybył do Kartuz w 1922 r. -  16 października z okazji otwarcia i poświęcenia Drukarni Polskiej, Szpitala Powiatowego i Sierocińca. Trzeci raz przybył do Kartuz w dniu 14 sierpnia 1927 r. z okazji odsłonięcia i poświęcenia Figury Matki  Boskiej Królowej Korony Polskiej w Parku Miejskim. Kaszubi darzą szczególną estymą  gen. Józefa Hallera. Dowodem  na to są chociażby nadane jego imieniem ulice i parki.

 Niestety samo wojsko Hallera nie przetrwało  w pamięci Kaszubów najlepiej. A to dlatego, że Wojsko Polskie, które było tak  owacyjne witane na Kaszubach, nie zachowywało się jak należy.  O tym co działo się na Pomorzu po wkroczeniu wojsk gen. Józefa Hallera świadczy chociażby   „Sprawozdanie Sejmowej Komisji Pomorskiej z 1920 roku”.  Na czele komisji stał ks. Feliks Bolt, świetnie znający tereny kaszubskie.  Opis sytuacji i nastrojów na Pomorzu jest dramatyczny. Niestety Wojsko Polskie traktowało ludność kaszubską jak podbitą. Rekwizycje, samowola wojskowa, nadużycia natury obyczajowej  spowodowały nieufność i urazę Kaszubów do wojska i wszystkiego co polskie.   Ponadto na Pomorze przybyła fala urzędników nierozumiejących spraw kaszubskich, traktujących ten region i Kaszubów jako ludzi drugiej kategorii. Stąd też na ośmiu  starostów kartuskich tylko jeden był Kaszubą.
Reforma walutowa -  zrównanie  marki polskiej z niemiecką, choć realna siła nabywcza polskiej, była cztery razy niższa - zrujnowała  doszczętnie ludność Pomorza. Polacy przybyli z głębi Polski wykupowali też  wszystkie artykuły pierwszej potrzeby co spowodowało pauperyzację Kaszubów. W wyniku przyłączenia do Polski słabiej rozwijających się ziem byłego zaboru rosyjskiego i austriackiego, Pomorze w dużym stopniu płaciło koszty scalenia i budowy nowego organizmu gospodarczego. Dodatkową okolicznością uznawaną przez Kaszubów jako przejaw niesprawiedliwości, było ograniczanie ich udziału w przeprowadzanej reformie rolnej i budowie Gdyni. Ziemię jak i pracę rezerwowano dla Polaków z bardziej przeludnionych i słabo rozwiniętych regionów. Niemniej dla Kartuz rozpoczął się okres najdynamiczniejszego rozwoju w dziejach tej miejscowości, który przerwała II wojna światowa.  Wśród pozytywnych aspektów można wymienić elektryfikację a co za tym idzie    modernizację  elektrowni w Rutkach.

Powiat kartuski liczył wówczas: miasto Kartuzy - 352,6 ha i 3.717 mieszkańców, 117 gmin wiejskich - 99 531,3 ha  i 56.895 mieszkańców, 36 obszarów dworskich - 37 112,6 ha i 6.395 mieszkańców, razem 154 jednostki administracyjne o powierzchni 138.015,8 ha z 67.oo7 mieszkańcami oraz Jezioro Raduńskie o powierzchni 1 019,3 ha.

Starostą kartuskim  w latach 1922 - 1923 był  major Wojska Polskiego Leon Kowalski. Na jego to prośbę przybył z Wejherowa do Kartuz w 1922 r. Jan Bieliński celem utworzenia drukarni i lokalnej „Gazety Kartuskiej”. Znaczenie Kartuz w regionie wzrosło po uzyskaniu praw miejskich.  W dniu 29 marca 1923 r. Premier RP i Minister Spraw Wewnętrznych generał Władysław Sikorski podpisał Rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie zaliczenia gminy Kartuzy w poczet miast. Natomiast dekretem Ministra Spraw Wewnętrznych Władysława Kiernika z dnia 10 lipca 1923 r. Kartuzy otrzymały herb opracowany i zaprojektowany przez dr A. Majkowskiego – wybitnego działacza kaszubskiego. W okresie międzywojennym Kartuzy stanowiły centrum turystyczne Szwajcarii Kaszubskiej. W mieście funkcjonowało 5 hoteli dysponujących 180  miejscami noclegowymi. W dniach 27 -  29 kwietnia 1923 r. przebywał w Kartuzach Prezydent RP Stanisław Wojciechowski. W wygłoszonej w mieście mowie Prezydent Wojciechowski podkreślił wielkie znaczenie Kaszub dla Polski. Powiat kartuski odgrywał istotną rolę pod względem politycznym i ekonomicznym. Był obszarem, który graniczył od wschodu z Wolnym Miastem Gdańsk, od zachodu zaś z państwem niemieckim.  Miał strategiczne znaczenie dla Drugiej Rzeczypospolitej Polskiej. Był ostoją polskości, łączył tereny Polski południowej i centralnej z polskim skrawkiem Morza Bałtyckiego odzyskanego w 1920 r.

Powiat kartuski był specyficznym obszarem, który dzielił naszych przodków z rodziną, z sąsiadami od wschodu granicą z Wolnym Miastem Gdańsk zaś z zachodu granicą niemiecką. Ponadto miał dla Drugiej Rzeczypospolitej strategiczne znaczenie. Był terenem nadgranicznym i ostoją polskości łączącym tereny Polski południowej i centralnej z polskim skrawkiem Morza Bałtyckiego odzyskanego w 1920 r. Prezydent  II RP, Stanisław Wojciechowski  odwiedził ponownie Kartuzy   w 1924 r. zaś  Prezydent Ignacy Mościcki uczestniczył  w odsłonięciu figury Matki Boskiej Królowej Korony Polskiej w Parku Miejskim w Kartuzach w 1927 r. W okresie międzywojennym Kartuzy były także prężnym ośrodkiem ruchu kaszubskiego. W 1929 r. z inicjatywy Jana Trepczyka i Aleksandra Labudy, za poparciem Aleksandra Majkowskiego, powołano w Kartuzach Zrzeszenie Regionalne Kaszubów. Podczas zjazdu organizacyjnego tj. 18 sierpnia 1929 r. po raz pierwszy wywieszono flagi kaszubskie. W 1938 r. w Kartuzach nastąpiło poświęcenie sztandaru warszawskiej Korporacji Cassubia. W wydarzeniu tym wziął udział dr Franciszek Kręcki.

 

(oprac. Barbara Kąkol)

 

Bibliografia:

 

Józef Borzyszkowski,  Polski ruch narodowy w powiecie kartuskim w II połowie XIX i początkach XX wieku, , wydano z inicjatywy Rady Narodowej Miasta i Gminy Kartuzy, brak roku wydania 

Józef Borzyszkowski, Historia Kaszubów, Gdańsk 2014

Antoni Czubiński, Historia Polski XX wieku, Poznań 2000

Dzieje Żukowa pod red. Błażeja Śliwińskiego, Żukowo 2003

Pomerania, miesięcznik społeczno-kulturalny, nr 3 marzec 2018

Pomerania miesięcznik społeczno-kulturalny, numery 1, styczeń 2019, nr 10 październik 2019, nr 12 grudzień 2019

Księga pamiątkowa dziesięciolecia Pomorza 1920 – 1930, Toruń 1930, s. 32. Zarys historii wojennej pułków polskich 1918-1920. 66 Kaszubski Pułk Piechoty imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego, Warszawa 1929

Zarys Historji wojennej 63-go Toruńskiego Pułku Piechoty opracował kapitan Aleksander Tomaszewski, Warszawa 1929

Mieczysław Wojciechowski, Powrót pomorza do Polski  1918-1920, Warszawa-Poznań -  Toruń  1981

 

 [1] Za: Ł. Grzędzicki, Burzliwy schyłek 1918 w Gdańsku i misja Paderewskiego, „Pomerania”, styczeń 2019, s.8

[2]  Uroczystego aktu podpisania traktatu wersalskiego przeprowadzono 28 czerwca 1919 r. w Wersalu. W imieniu Polski podpisali  go Paderewski i Dmowski. Miał on duże znaczenie dla Polski, ponieważ ustalał zachodnią granicę państwa. Wprawdzie była ona mniej korzystna niż przewidywał  projekt Komisji Cambona, niemniej traktat sankcjonował sukcesy powstania wielkopolskiego, przyznając Polsce prawie całą Wielkopolskę, część Pomorza gdańskiego z 70 km pasem wybrzeża morskiego, prawy brzeg Wisły w okręgu kwidzyńskim, traktat przewidywał plebiscyty na Górnym Śląsku, Warmii i Mazurach. Obszar Gdańska stał się Wolnym Miastem Gdańsk.  Por. Antoni Czubiński, Historia Polski XX wieku, Poznań 2000, s. 112

[3] Księga pamiątkowa dziesięciolecia Pomorza 1920 – 1930, Toruń 1930, s. 32. Zob. też: Zarys historii wojennej pułków polskich 1918-1920. 66 Kaszubski Pułk Piechoty imienia Marszałka Józefa Piłsudskiego, Warszawa 1929

[4] Ł. Grzędzicki, Dlaczego Haller nie przypłynął z błękitną armią, „Pomerania”, marzec 2018, s. 13

[5] A. Busler, Antoni Abraham – Król Kaszubów https://czec.pl/pl/n/tag/Antoni-Abraham (dostęp: 10.01.2020)

[6] ks.  Kazimierz Dąbrowski był   profesorem  Wyższego Seminarium Duchownego w Pelplinie. W 1931 podjął studia historyczne na Uniwersytecie Poznańskim (w 1935 uzyskał magisterium na podstawie pracy Monografia Chmielna). Po studiach pracował jako nauczyciel historii w gimnazjum w Kartuzach. W 1937 rozpoczął studia teologiczne w seminarium w Pelplinie, które przerwał po wybuchu wojny. Był więziony, później wcielony do armii niemieckiej; przedostał się na Zachód i od 1944 służył w Wojsku Polskim. W styczniu 1945 wznowił studia teologiczne w St. Joseph's College Upholland w Wigan. Do Polski powrócił w lutym 1947 r.,  29 czerwca tegoż roku przyjął w Pelplinie święcenia kapłańskie. Zmarł w 1987 r., pochowany w Pelplinie.  W badaniach naukowych zajmował się przede wszystkim tematyką kaszubską, dziejami kościelnymi Pomorza Nadwiślańskiego (i diecezji chełmińskiej) oraz biografistyką duchowieństwa diecezji chełmińskiej.

[7] B. Grzędzicki, Chmielno. Wiadomości  o środowisku wsi, Gdańsk 1980, s.52

[8] Tamże, s. 53

[9] J. Borzyszkowski,  Polski ruch narodowy w powiecie kartuskim w II połowie XIX i początkach XX wieku, , wydano z inicjatywy Rady Narodowej Miasta i Gminy Kartuzy, brak roku wydania 

[10] Front Pomorski był to związek operacyjny Wojska Polskiego utworzony 19 października 1919 w celu odzyskania Pomorza Wschodniego.

[11] http://www.kaszubi.pl/artykuly/index/id/34

[12] A. Romanow, Dzieje Żukowa w latach 1818-1920 (w) Dzieje Żukowa pod red. Błażeja Śliwińskiego, Żukowo 2003, s. 172

[13] Zarys historii wojennej 1 Pułku Ułanów Krechowieckich, opracował Aleksander Wojciechowski, Warszawa 1929